Main Menu

Wywiad z Grzegorzem Siwkiem, radnym Miasta Ząbki

Facebooktwitterlinkedin

Wywiad z Grzegorzem Siwkiem, radnym Miasta Ząbki

Rozmawia Adam Lelonek

 

Jesteś najmłodszym radnym w obecnej kadencji i chyba w historii Ząbek. Jest wiele podobieństw między nami, nie tylko dlatego, że nasza różnica wieku nie jest ogromna. Od zawsze uważam, że potencjał młodych jest nieumiejętnie wykorzystywany, albo po prostu marnowany. Młodzi mają w dzisiejszych czasach zbyt wiele problemów, żeby zdobywać doświadczenie, którego wszyscy naokoło od nich oczekują i wymagają. Stąd też można spojrzeć na to tak, że „gówniarz chce udzielać wywiadów”… Może więc obalmy trochę mitów. Skąd w ogóle pomysł na kandydowanie?

– Może na początek trochę osobistych wspomnień, bo jest to dość ciekawe. Gdyby, ktoś 5 lat temu powiedział mi, że będę radnym, w życiu bym w to nie uwierzył. Przez znaczną część swojego życia byłem osobą bierną, przyglądającą się jak świat się zmienia, a nie go zmieniającą. Jakieś przełamanie, którego źródła nie znam, a może nad nim się tak bardzo nie zastanawiałem, nastąpiło w drugiej klasie liceum czyli w wieku 18 lat. Od tamtej pory stałem się osobą zmieniającą myśli w czyny. Nabyłem, można by powiedzieć, mocy sprawczej. Mimo tej wspomnianej bierności zawsze tematy polityczne były mi bliskie, podobno już od najmłodszych lat. Jak mówi moja ciocia, ona wiedziała, że „coś się będzie kroiło” bo w szopce noworocznej emitowanej w TVP już jako kilkulatek rozpoznawałem twarze polityków. Tak więc to zainteresowanie, połączone z moim uaktywnieniem się w życiu społecznym, dało mieszankę, która spowodowała kandydowanie do rady. A co do marnowania potencjału, myślę, że nie jest tak źle. Oczywiście trzeba uważać, żebyśmy nie zaserwowali sobie pajdokracji, bo byłoby to bez wątpienia niewłaściwe. Najlepszy, jak to często bywa, jest arystotelesowski „złoty środek”, połączenie młodzieńczego zapału i doświadczenia. Wzajemnie oddziaływanie powoduje, że żadna ze skrajności nie ma przewagi, która byłaby groźna, a wspomniany zapał jest w stanie rozruszać czasem już skostniałe struktury.

Czy Twoim zdaniem wiek odgrywa jakąkolwiek rolę w pracy społecznej?

– Trudno mi odpowiedzieć na tak postawione pytanie, bo z jednej strony uważam że tak, a z drugiej, że nie. Wydaje mi się, że stosunek do wieku dobrze oddaje znana maksyma, która mówi że ma się tyle lat, na ile się czuje. Myślę, że jednak kluczową kwestią nie jest sam wiek, ale rutyna. Rutyna zarówno u trzydziestolatków i sześćdziesięciolatków. Bezrefleksyjne wykonywanie przez całe lata tego samego, powoduje stagnację, a jak wiemy brak rozwoju, jest tak naprawdę cofaniem się, dlatego raz na jakiś czas powinniśmy się zastanawiać co, dla kogo i po co robimy. Jeśli odpowiedzenie na te pytania nie będzie łatwe, to może należy zastanowić się nad zmianami, choć wiem po sobie, że są one czasami bardzo trudne. Przyzwyczajenie jest bardzo ciężko zmienić.

Najlepszym przykładem na słuszność naszych rozważań jest całokształt Twojej działalności. Udało Ci się zrobić dla naszego miasta bardzo wiele. I to nie tylko w kategorii rozrywki czy promocji. Wystarczy chyba wspomnieć o pomocy dla poszkodowanych przez pożar. Postawię być może nieco przekorną tezę, ale mocno opartą na faktach – zrobiłeś znacznie więcej niż wielu starszych od Ciebie, doświadczonych polityków lokalnych.

– Nie wiem czy zrobiłem więcej niż inni, wydaje mi się że nie, a to dlatego iż ja jestem dopiero na początku drogi. Myślę, że za jakiś czas będę mógł szczerze odpowiedzieć sobie na tak zadane pytanie, ale teraz wolę działać. Na to, co robię, nie patrzę w kategoriach konkurencji czy „ścigania się”, kto zrobi szybciej czy więcej. Każdy decyduje o swoim czasie, poziomie swojego zaangażowania czy podejmowanych działaniach. Nie będę jednak ukrywał, że staram się bardzo rzetelnie podchodzić do swojej pracy. Odnośnie pożaru, bardzo szybko podjęliśmy działania, a że wydarzyła się ta tragedia, pierwsze o czym pomyślałem to fakt, że trzeba tam jechać i w miarę potrzeby pomóc tym ludziom. Pojechaliśmy tam razem, a następnego dnia przygotowaliście reportaż na ten temat. Udało się zdobyć zgodę na publiczną zbiórkę pieniędzy i teraz dwa tygodnie po zbiórce możemy przekazać poszkodowanym ponad 5000 zł. Oczywiście trzeba pamiętać, że bez ofiarodawców nasze działania miałyby niewielki efekt, dlatego wszystkim, którzy wspomogli naszą zbiórkę należą się ogromne podziękowania.

Spotkałeś się z podejściem w stylu „młody, to na niczym się nie zna”?

– Chyba takie podejście do osoby w moim wieku musi prędzej czy później mieć miejsce. Kilka razy zdarzyły się takie sytuacje, ale było to w momentach podejmowania drażliwych tematów (np. budowa tunelu). Łatwo wtedy w emocjach powiedzieć, „że to przez tych młodych”. Oczywiście z mojej perspektywy nieuzasadnione są opinie wydawane tylko na podstawie metryki urodzenia, a nie posiadanych kompetencji, wykształcenia i choć może zabrzmi to przewrotnie, posiadanego doświadczenia. Jednak staram się pamiętać, że każdy się może czasem zdenerwować. Oprócz tych nieprzychylnych uwag, były także te pozytywne. Patrząc na całokształt, było ich znacznie więcej, niż tych negatywnych. W tym miejscu, korzystając z okazji, chciałbym jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy wspierali mnie ciepłymi słowami i oddali na mnie głos w zeszłorocznych wyborach a także tym, bez których  mojej kampanii by praktycznie nie było. Jeszcze raz dziękuję!

Jesteś bardzo zajętym człowiekiem. Nie pasuje do Ciebie siedzenie na miejscu. Pracujesz, studiujesz, działasz społecznie. Nie jest to do końca zgodne z naszymi „polskimi standardami”.  

– To prawda, praca w Radzie Miasta, kierowanie stowarzyszeniem, i dwa kierunki studiów to wszystko zabiera większą część mojego czasu w tygodniu. Całe szczęście mam jeszcze weekendy, które są stosunkowo wolne, tak więc mogę nadrobić to czego nie udaje się robić na bieżąco. W weekend nie może też zabraknąć chociaż dwóch godzin gry w piłkę. To chyba mój, mam nadzieję, niegroźny nałóg. A co do polskich standardów, to powoli się to zmienia. Coraz większa liczba osób angażuje się w działalność w różnego rodzaju organizacjach. Różne są tego powody i uwarunkowania, ale wydaje się, że wszystko idzie w prawdzie powoli, ale w dobrym kierunku.

Tematem Twojej pracy licencjackiej była „Aktywność społeczno-polityczna młodzieży w Ząbkach”. Jest to niezwykle interesujące zagadnienie. Może podzielisz się jakimiś wnioskami?

– Na wstępie powiem wypadałoby powiedzieć parę ogólnych słów o pracy. Miała ona pokazać czy osoby aktywne społecznie, rozważają możliwość brania udziału w aktywnym życiu politycznym. W ramach pracy dyplomowej przeprowadziłem ponad 50 ankiet oraz 3 wywiady z osobami z różnych grup aktywnych społecznie w Ząbkach. Ankiety wypełniali ministranci i lektorzy z ząbkowskich parafii, kibice Dolcanu Ząbki, uczestnicy koła teatralnego, członkowie koła wędkarskiego, członkowie TPZ, harcerze z dwóch zrzeszeń, członkowie samorządu szkolnego ząbkowskich gimnazjów. Badane osoby były w wieku 16-25 lat. Najciekawszym jak się wydaje wnioskiem była różnica w deklaracjach politycznego zaangażowania. Osoby, które twierdziły, że chciałby spróbować sił w polityce nie miały więcej niż 18 lat. Żadna z osób powyżej 18 roku życia nie chciała zaangażować się w politykę. Wydaje się że taki stan rzeczy wynika z różnego jej obrazu. Z jednej strony jako dziedziny, w której można zrobić coś pożytecznego dla mieszkańców czy obywateli –  przedstawianej tak na lekcjach WOS, z drugiej zaś, jak pola ciągłych konfliktów, sporów, łapówkarstwa, która wynika z przekazów medialnych, lub z osobistego zderzenia się ze światem polityki. Drugą ciekawą obserwacją są czynniki motywujące do pracy społecznej. Z jednej strony jako chęć pomocy innym, z drugiej jako możliwość własnej samorealizacji i zdobycia doświadczenie. Mamy więc z zarówno podejście skierowane na innych oraz na siebie. Oczywiście nie wyklucza się, aby oba te usposobienia szły ze sobą w parze.

Patrząc z perspektywy radnego – jakie są Twoim zdaniem największe wyzwania stojące przed naszym miastem w najbliższych latach?

– Wyzwań jest cała masa, zarówno tych ogromnych jak i mniejszych, choć często równie ważnych. Szkoły, infrastruktura drogowa, estetyka to trzy pola gdzie jest wiele do zrobienia i powiedzieć sobie trzeba, że wykonanie wszystkiego nie jest możliwe. Oczywiście powodem są ograniczone finanse. Trzeba zaspokoić nieograniczone potrzeby ograniczonymi dobrami, no i niestety jest to niemożliwe. Ale obiecuję, że postaramy się zrobić co w naszej mocy, aby w mieście żyło się coraz lepiej.

Czego mogą spodziewać się mieszkańcy w najbliższym czasie? Masz jakieś „przecieki”?

– Na pewno czeka nas wprowadzenie tzw. „podatku śmieciowego” w związku ze zmianą ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Nowelizacja ta polega w skrócie na przejęciu przez miasto obowiązku odbierania śmieci od mieszkańców. Jest to rozwiązanie, na które osobiście czekam z niecierpliwością, widząc czasem sterty śmieci w lasach czy przy śmietnikach publicznych. Wybranie jednej firmy powinno pociągnąć za sobą spadek kosztów wywozu odpadów, a co ważniejsze, może spowodować, że wyrzucanie śmieci do lasu czy na opuszczone działki, nie będzie wiązało się z „oszczędnością” w związku z niezapłaceniem, za śmieci. Choć wydaje mi się, jak już na wstępnie wspomniałem, że przyzwyczajenie wyrzucania śmieci do lasu u niektórych, jest już tak głęboko zakorzenione, że sami nie pamiętają dlaczego to robią, bo chyba nie znajdą się takie osoby, które z oglądania porozrzucanych w lesie śmieci czerpią przyjemność. Obecnie przedstawiony przeze mnie system też jest możliwy do wprowadzenia, choć potrzebne byłoby do tego referendum gminne. Jako przykład podam gminę Pszczyna, w której to mieszkańcy zdecydowali żeby to miasto pobierało od nich dodatkowy podatek w zamian za odbieranie śmieci.

Co Twoim zdaniem jest największym problemem czy bolączką naszego miasta?

– Drogi. Mimo, że w ciągu ostatnich paru lat wiele rzeczy niesamowicie poprawiło się w tej kwestii, to nadal jest to bardzo palący problem. Inną bolączką Burmistrza i Rady Miasta  jest także niewystarczająca ilość miejsca w szkołach w naszym mieście, spowodowana znacznym wzrostem liczby mieszkańców. Pojawienie się nowych mieszkańców wiąże się też z innym wyzwaniem, jakim jest zachęcenie ich do zameldowania się w Ząbkach, aby część ich podatków spływała do kasy naszego miasta. Uzyskane w ten sposób środki pozwoliłyby na budowę wspomnianych dróg i szkół.

To może z takich „gorętszych” tematów z dziedziny „bolączek”. Podwyżki cen wody. Może przybliższych naszym Czytelnikom tą kwestię, bo wiele rzeczy nie jest wystarczająco jasne.

– Jest to bez wątpienia gorący temat. Podstawową składową podwyżki jest podwyżka zaserwowana Ząbkom przez Miejskie Przedsiębiorstwo Wodno kanalizacyjne w Warszawie, czyli tak naprawdę przez monopolistę, i tutaj za bardzo nad czym dyskutować nie ma. Pozostała część podwyżek warunkowana jest jeszcze głównie dwoma czynnikami. Jeśli chodzi o ścieki, suma ścieków wypływających z Ząbek, jest wyższa niż suma ścieków które wypływają z ząbkowskich mieszkań i przedsiębiorstw do kanalizacji. Przyczyna tej różnicy jest nieszczelność systemu kanalizacji, no i niestety ta różnica jest wliczona w cenę, którą płacą mieszkańcy. W przypadku wody, mamy niestety sytuację błędnego koła. Budowa kolejnych metrów wodociągu ponosi  za sobą koszty utrzymania bieżącej sieci, jednak niewielka liczba osób, które decyduje się podłączyć do sieci powoduje, że koszty wspomnianego  utrzymania są dzielone przez niewielką grupę mieszkańców, a nie np. wszystkich z ulicy. Z drugiej strony podłączaniem do sieci nie są zainteresowani mieszkańcy, argumentując ten stan rzeczy wysokimi cenami wody i w ten sposób wspomniane na początku błędne koło się zamyka. Taryfa za wodę i ścieki przygotowywana jest przez PGK na podstawie dość szczegółowych wytycznych, a następnie przesyłana do Burmistrza. Kolejnym punktem jest przedłożenie taryfy właściwej rady gminy. Jeśli chodzi o nasze miasto, Rada Miasta nie przyjęła w głosowaniu proponowanej taryfy. Jednak zgodnie z  art. 25 ustęp 8 ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, który mówi, że jeżeli rada miasta nie podejmie uchwały w odpowiednim terminie taryfy wchodzą w życie po upływie 70 dni od dnia złożenia wniosku o zatwierdzenie taryf. Warto dodać, że taryfa obowiązuje przez rok i w tym czasie nie można jej zmienić.

Mieszkasz w Ząbkach od urodzenia. Ponieważ od dłuższego czasu planujemy zabrać się za pewien temat, może będzie to dobra okazja do wstępu do niego. „Ząbki A” i „Ząbki B”, a zdaniem niektórych i „C” czy „D”. Jak to skomentujesz? Czy ten główny podział, przebiegający wzdłuż linii torów ma swoje oparcie w rzeczywistości?

– Dla mnie, jako socjologa, temat podziału na Ząbki „A” czy „B” jest nie do zaakceptowania. Za tymi pojęciami kryje się oczywiste wartościowanie, że „A” jest lepsze od „B”. Wg mnie nie powinniśmy używać takich sformułowań, bo są one uproszczeniem. Ciężko jest przecież powiedzieć, kto się uważa za Ząbki „A” a kto za „B”. Taka klasyfikacja oparta na swego rodzaju nieuzasadnionych podstawach i wiedzy potocznej jest błędna. Jeśli chodzi o mnie możemy rozmawiać o poziomie wzajemnego zaufania mieszkańców, o aktywności społeczno-politycznej, cechach demograficznych. Możemy postarać się wydzielić jakąś typologię mieszkańców, jednak taką, która będzie opisywała w jak najbardziej obiektywny sposób rzeczywistość, a nie taką, która będzie dzieliła mieszkańców. Podział na Ząbki „A”, „B” czy „F” tylko przeszkadza budowaniu poczucia bycia Mieszkańcem Ząbek, przez wielkie M.

To jeszcze może temat pokrewny z Twoimi studiami. Ząbki postrzegane są jako „sypialnia Warszawy”. W Twoim odczuciu jest to uzasadniony wizerunek?

– Cóż, nie ma chyba jednoznacznej odpowiedzi. Coś jest na rzeczy na pewno. Bliskość Warszawy to cecha Ząbek, która przyciągnęła wielu ludzi do miasta i spowodowała jego rozwój, tak więc status „sypialni Warszawy” wydaje się w pewnym stopniu uzasadniony, ale myślę, że nie jest to stan trwały.

A „sypialniany” status miasta – może być pozytywny z punktu widzenia mieszkańców czy szeroko pojmowanej przedsiębiorczości?

– Trudno powiedzieć, bo wszystko zależy czy wychodzimy od tego, czy ważniejsze jest dobro ogółu czy jednostki. Dla ogółu, dobrze by było jednak, aby mieszkańcy identyfikowali się z miastem, żyli razem z Ząbkami a nie obok nich. To zaangażowanie być może przełożyłoby się z czasem w jakieś działania na rzecz miasta, jak choćby w ramach TPZ i to bez wątpienia dla ogółu jest pozytywem. A dla jednostki natomiast ten brak związku może być zaletą. Nie przywiązuje się do miasta, toteż łatwiej mu np. zmienić pracę, a co za tym idzie miejsce zamieszkania. Oczywiście to są tylko hipotezy, które nie uwzględniają wielu różnych czynników. Może, ktoś by chciał zaangażować się w życie społeczne, ale obowiązki zawodowe mu na to nie pozwalają. Jak wskazują badania, w Polsce osoby najpierw starają sobie zapewnić godne warunki życia, a dopiero wtedy zaczynają myśleć o działalności społecznej.

Całkiem niedawno, bo 10 października wystartowaliśmy wspólnie z całorocznym Konkursem Fotograficznym „Ząbki w czterech porach roku”. Przewidujesz coś jeszcze do końca grudnia?

– Zasadniczo dwie inicjatywy. Pierwszą z nich był koncert z okazji Święta Niepodległości, organizowany wspólnie ze Szkołą Podstawową nr 3. Koncert chóru i orkiestry Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych nr 1 w Warszawie, pod batutą prof. Ewy Marchwickiej, który odbył się 16 listopada we wspomnianej szkole. A drugi pomysł pozwolę sobie na razie pozostawić w tajemnicy. Może zdradzę tylko, że jest związany ze Świętami Bożego Narodzenia.

Jakie masz plany na przyszły rok, jako Prezes TPZ-u i jako radny?

– Na pewno ramach Towarzystwa chciałbym zorganizować po raz kolejny turniej piłkarski o Puchar TPZ. Wydaje się, że tego typu impreza jest w Ząbkach potrzebna, ponieważ liczba drużyn, które się zgłosiły ponad dwukrotnie przerosła zaplanowaną przez nas liczbę miejsc i niestety musieliśmy odmawiać. Ogólnie chciałbym, żeby Turniej o Puchar Towarzystwa Przyjaciół Ząbek wszedł do kalendarza cyklicznych imprez organizowanych w naszym mieście. Na wiosnę chcielibyśmy zorganizować także swego rodzaju mini-festyn ekologiczny, dla dzieci z ząbkowskich szkół. Kolejnym marzeniem, w sumie prostym do zrealizowania jest pozyskanie środków zewnętrznych, na przykład z Europejskiego Funduszu Społecznego, na jakiś większy projekt. Jeśli chodzi o bycie radnym, mógłbym dużo opowiadać o marzeniach, które niestety w związku z ogromnymi potrzebami dotyczącymi m. in. rozbudowy Szkoły Podstawowej Nr 3, budowy tunelu czy basenu, muszą być realizowane w okrojonym stopniu. I kolejnym zadaniem, dotyczącym bardziej sfery społecznej, jest budowa społeczności lokalnej, która interesuje się życiem miasta, zna jego problemy i działa wspólnie, aby je rozwiązać. Z tym także wiąże się np. przeprowadzenie akcji zachęcającej do meldowania i odprowadzania podatków do kasy naszego miasta, bo w ten sposób pomagamy sami sobie, swoim sąsiadom, całemu miastu, a nas nie kosztuje to praktycznie nic.

Co uważasz za swój największy sukces przez ponad rok bycia Prezesem Towarzystwa Przyjaciół Ząbek i niecały rok bycia radnym?

– Jako to się mówi „najtrudniejszy pierwszy krok” tak więc, za sukces musze uznać załatwienie wszystkich spraw formalnych, związanych z rejestracja stowarzyszenia, a trwało to ponad pół roku. Udało się uzyskać numer KRS, NIP, REGON. Znaleźliśmy siedzibę dla TPZ-u i bank, w którym założyliśmy konto. A jeśli chodzi o sukcesy już w takim bardziej „widocznym” zakresie to szczerze mówiąc ciężko mi określić, której z podjętych przez nas inicjatyw należy się to miano. Może była to akcja propagowania głosowania na plac zabaw? Ciężko mi stwierdzić, bo akurat w tą byłem osobiście bardzo  zaangażowany. A jeśli chodzi o bycie radnym, to chyba jest wiele rzeczy, które mnie cieszą i satysfakcjonują, ale nie chciałbym oceniać samego siebie, gdyż jest to rola mieszkańców naszego miasta.

Jako podsumowanie naszej rozmowy i biorąc pod uwagę upodobanie do piłki nożnej, mogę Ci życzyć nie tylko kolejnych sukcesów w działalności społecznej i polityce lokalnie, ale też trochę szerzej. Może za parę lat Ząbki będą miały swojego premiera.

Planów w takiej skali nikt chyba nie jest w stanie zrobić (śmiech).

Bardzo dziękuje Ci za rozmowę i mam nadzieję, że naszych wspólnych inicjatyw będzie tylko więcej.

Też mam taką nadzieję i bardzo dziękuję za zaproszenie do wywiadu.

 

Rozmawiał Adam Lelonek

Facebooktwitterlinkedin


« (Poprzednia wiadomość)