Main Menu

Zawiłości indywidualności

Facebooktwitterlinkedin

„Wadliwe społeczeństwo, w wadliwym kraju, z wadliwymi przekonaniami i ideałami. To właśnie ja znalazłem przepis na wiecznie szczęśliwe życie. Mój unikatowy bilecik wstępu do krainy pozbawionej wad. Mlekiem i miodem płynącej fabryki dobrych życzeń. Wiem więcej niż każdy pozostały. Poznałem uniwersalne prawdy i zasady którymi kieruje się świat. Co więcej, potrafię je trafnie przeanalizować i wyciągnąć jedyne słuszne dla mnie samego wnioski”… Pomyślało na raz dwudziestu pięciu pasażerów tramwaju linii 9, kierującego się na Grochów.

We wszechobecnym kulcie jednostki powyższa sytuacja jest nad wyraz komiczna. Nie tylko ze względu na kreowanie samowystarczalnego JA, przy jednoczesnym braku myślenia skierowanego na TY, ON/ONA/ONO i skazaniu na zupełną porażkę MY/WY/ONI. To przede wszystkim wyraz braku kontroli, nad działaniem w naszym życiu coraz skuteczniejszych bodźców dostarczanych za pomocą wszelkich dostępnych mediów, a które za zadanie mają pokazywać nam jak odnaleźć się w nowej, postępowej rzeczywistości.

Która sama w sobie nie jest niczym złym. Nikt nie wyobraża sobie przecież sytuacji, w której, żeby uprasować koszulę trzeba szpadelkiem nabrać węgla do żelazka (sic!) albo światło zapalać (rozpalać), dzięki pokrętełku w wielkiej lampie naftowej. W wymyślanie przykładów można bawić się bez końca (na marginesie: dobry sposób na zabicie czasu w nudnym towarzystwie, ewentualnie na imprezie u kolegi, u którego zabrakło alkoholu o dwudziestej drugiej trzydzieści). Postęp ma zapewnić nam wygodne i proste życie. Kto by takiego nie chciał? Otóż dla wielu postęp w takim wymiarze, jest wielkim zagrożeniem. Zagrożeniem, które stwarza niebezpieczeństwo dla całego społeczeństwa.

Pomyślmy. Proste, łatwe i przyjemne życie prowadzi nieuchronnie do prostego, łatwego i przyjemnego myślenia. Czyli takiego, w którym to nie my decydujemy o treści wniosków z zaistniałych sytuacji. Pozwalamy, by wyciągane były one przez kogoś zupełnie nam obcego i przyjmujemy je jako swoje własne. Najgorsze jest to, że w pewnym momencie nawet tego nie dostrzegamy. Po pewnym czasie nieuniknione jest powstanie bandy robotów, zaprogramowanych do życia podyktowanego. Tak jak w zasadzie Pareto, osiemdziesiąt procent ludzi, żyje zasadami ustalanymi przez dwadzieścia procent. Czy to nie jest powód do jednoczesnego odczuwania dyskomfortu, strachu i irytacji? Jest! Kto by chciał, żeby Jego całkowicie słuszne wnioski okazały się jedynie szemranym spiskiem Obcych?

Czy to nie pewien rodzaj stanu agonalnego? Oczywiście każdy stanowczo i ochoczo zdementuje pogłoski, jakoby miał coś wspólnego z myśleniem prostymi kategoriami. Wyjdźmy więc na ulicę. Najlepiej w centrum stolicy. Rozejrzyjmy się. Prawdziwe indywidualności mają to do siebie, że nie rzucają się w oczy. Oryginalność mądrości przejawia się dopiero w momencie bezpośredniej konfrontacji. Dlaczego? Bo nie ma najmniejszej potrzeby afiszowania się nią. To najprostszy, pierwszy krok do zadania sobie pytania – Czy naprawdę chcę się wyróżniać?

Niespodzianka. Bardzo wielu właśnie tego oczekuje od życia. Wspaniała, pokaźna grupa naszych braci i sióstr, głośno opowiada się za uprzedmiotowieniem własnego umysłu, zamknięciem największych dojść do jego komór i odcięciem się od zdrowego myślenia. Dla sporej grupy osób wyznacznikiem własnej niezależności i odrębności myślowej jest nie to, co ma się w głowie, ale to, jak bardzo kontrowersyjnie jest się ubranym – czy to ma być najwyższe stadium rozwoju naszej cywilizacji w XXI wieku? Czy to jest postęp? Wielkość paradoksu, jest nie do opisania. Rozwój ideologiczny powinien następować na równi z postępem cywilizacyjnym, ale opartym na twardych fundamentach wzajemnego współżycia społecznego.

Oczywiście w idealnym świecie możliwa byłaby otwarta dyskusja na tematy, które nieuchronnie przynosi ze sobą postęp i rozwój. Ale w idealnym świecie, otaczalibyśmy się ludźmi, którzy swoimi poglądami wymienialiby się po to, by ciągle uczyć się i poznawać świat. I w końcu w idealnym świecie prawo bytu miałyby teorie poparte faktami, a nie bajońskimi sumami pieniędzy.

Jednak żyjemy w rzeczywistości i czasach, w których ludzie pragnący poznać przyczyny upadku wyższych cnót, borykają się z wszechobecnością tego zjawiska. Jeśli pewna niedopuszczalna zależność staje się w niedługim czasie normalnym zjawiskiem społecznym, to walka o przekazanie prawdy o tej zależności przybiera skalę daleko wykraczającą poza przetarte już drogi dotarcia do ludzkiej świadomości. Potrzeba silnego, czystego umysłu. Nowych, ciekawych i realnych poglądów, by stawiać realne cele, którymi są ludzie z niewykorzystanym potencjałem twórczym. Nie chodzi tu o sekciarską rekrutację. Najważniejszym elementem każdej z bitew, są inteligentni wojownicy. A w bitwie o prawdę to otwarty umysł, doświadczenie i wiedza mają decydujące znaczenie.

Nie mniej ważnym jest, by pomimo wszystkiego co nas otacza, zacząć kroczyć swoją własną ścieżką. Chwilę przed startem warto stanąć, zastanowić się, wyciągnąć wnioski z dotychczasowych porażek i śmiało pójść naprzód. Czyli pod prąd, bo podobno z prądem płyną tylko śmieci.

Kamil Smogorzewski

Facebooktwitterlinkedin


« (Poprzednia wiadomość)