Main Menu

Dolcan Ząbki: Zwycięska inauguracja nowej trybuny!

Facebooktwitterlinkedin

Przełomowy dzień w historii sportu w Ząbkach zbiegł się z niezwykle cennym zwycięstwem Dolcanu! Zespół prowadzony przez Roberta Podolińskiego pokonał GKS Katowice 2:0, a obie bramki zdobył Mateusz Piątkowski.

Ostatnie spotkanie w tym roku rozgrywane w Ząbkach zostało poprzedzone krótką ceremonią poświęcenia nowo otwartego obiektu, którą przewodził Proboszcz parafii p.w. Świętej Trójcy, ks. Edward Kowara. Obecna była spora część Rady Miasta z burmistrzem Robertem Perkowskim na czele. Równo o 12:15 zabrzmiał pierwszy gwizdek arbitra dzisiejszego meczu – Sebastiana Krasnego. W pierwszej połowie bliżej zdobycia bramki byli goście, którzy wspierani przez dość skromną jak na możliwości Katowic grupę kibiców. Ci (początkowo w liczbie około setki) zaczęli w pewnym momencie wyrywać krzesełka i rzucać nimi w służbę ochronną, która najwyraźniej swoją obecnością sprowokowała przyjezdnych do aktów wandalizmu. Piszę o tym dlatego, że ten incydent był zdecydowanie najciekawszym wydarzeniem w pierwszych 45 minutach meczu. Na boisku walka toczyła się głównie na środku boiska, a sytuacji strzeleckich było jak na lekarstwo. Minimalną przewagę stworzyła sobie drużyna GKS-u, ale nie potwierdziła jej zdobyciem choćby jednej bramki. Dolcan zaś starał się jak najdłużej utrzymać przy piłce, przez co nie korzystała ze swej najgroźniejszej ostatnio broni – kontrataku. Trener Robert Podoliński przestrzegał swoich podopiecznych przed szybkimi atakami gości, prowadzonymi głównie skrzydłami. Szczególnie groźny był łotewski napastnik – Deniss Rakels. W ubiegłej kolejce strzelił trzy bramki Stomilowi Olsztyn, ale w meczu z Dolcanem miał znacznie gorzej ustawiony celownik, choć kilka razy namieszał w szykach obronnych naszego zespołu. Do przerwy 0:0 i blisko 1700-osobowa publiczność z wielką nadzieją wyczekiwała na wznowienie gry, licząc na poprawę widowiska.

Po zmianie stron gołym okiem widać było, że w szatni Dolcanu padło sporo ostrych słów i uwag, gdyż nasi piłkarze wykazywali się ogromnym zaangażowaniem i chęcią przejęcia zdecydowanej inicjatywy w meczu. Momentami w ogóle nie przypominali zespołu, który znajduje się tuż nad strefą spadkową. Mądra gra w środkowej strefie dyrygowana przez Grzegorza Piesio oraz coraz śmielsze rajdy Damiana Świerblewskiego na razie nie przekładała się na bramki, gdyż brakowało skuteczności w wykańczaniu akcji przez Macieja Tataja czy Mateusza Piątkowskiego. Kontry gości wciąż były bardzo groźne, ale coraz częściej kończyły się one błędami indywidualnymi atakujących. Szczęście, jakie Dolcan doświadczał pod własną bramką, w 61. minucie przełożyło się na powodzenie w polu karnym rywali. Świerblewski doskonale zabrał się z piłką prawą stroną boiska, minął dwóch rywali i płaskim dośrodkowaniem na 7. metr „obsłużył” Piątkowskiego, który w dość przypadkowy sposób trącił piłkę tak, że zatoczyła ona łuk, kompletnie zmylając Witolda Sabelę i wpadła do siatki. Była to piąta bramka w jego wykonaniu. Po objęciu prowadzenia, Dolcan szybko znalazł się w tarapatach, gdyż katowiczanie z jeszcze większym animuszem szarżowali na bramkę strzeżoną przez Rafała Leszczyńskiego. Kilka jego interwencji zakrawały o cud, za co oczywiście otrzymywał gromkie brawa ze strony kibiców. Warte odnotowanie jest to, co się zdarzyło w 73. minucie. Płaskie dośrodkowanie Rakelsa dotarło do Przemysława Pitrego i najlepszy strzelec GKS-u wślizgiem próbował wpakować piłkę do siatki, jednak Leszczyński wykazał się niebywałem refleksem, wybijając ją dosłownie z linii bramkowej! Ta interwencja w dużej mierze sprawiła, że Dolcan zdobył w tym meczu trzy punkty, ponieważ kolejne próby katowiczan kończyły się niecelnymi uderzeniami. Celnie zaś strzelali podopieczni Roberta Podolińskiego, który ani przez moment nie usiadł na ławce. Nieustannie pokrzykiwał na swoich zawodników, korygując ich ustawienie lub zwyczajnie motywując do dalszej walki. Gdy na boisku pojawił się wychowanek ząbkowskiego klubu, Marcin Stańczyk, można było się spodziewać znacznego ożywienia w ataku Dolcanu i tak faktycznie było. Popularny „Siwy” w 88. minucie zdobył nawet bramkę, ale sędzia liniowy dopatrzył się minimalnego spalonego. W doliczonym czasie gry  zespół GKS-u Katowice postawił wszystko na jedną kartę, angażując praktycznie wszystkich zawodników z wyłączeniem bramkarza w atakach na bramkę Leszczyńskiego. Ten ryzykowny manewr został świetnie wykorzystany przez piłkarzy Dolcanu, którzy w 94. minucie wyprowadzili zabójczą kontrę. A wszystko zaczęło się od zamieszania we własnym polu karnym, które zostało „na raty” zneutralizowane. Piłkę przejął Marcin Stańczyk i podał ją Damianowi Świerblewskiemu, który przebiegł z nią spory kawałek boiska, po czym celnie dograł do Mateusza Piątkowskiego, a ten musiał tylko wystawić nogę, by skierować ją do bramki. Drugi gol rozwiał wszelkie wątpliwości co rozstrzygnięcia tego spotkania. Trzecie z rzędu zwycięstwo Dolcanu stało się faktem i było to idealne „powitanie” nowej trybuny oraz pożegnanie się ze wspaniałymi kibicami przed zimową przerwą.

W przyszłą niedzielę nasi piłkarze rozegrają zaległe wyjazdowe spotkanie z Miedzią Legnica. W pierwotnym terminie (27 października) nie udało się go rozegrać z powodu obfitych opadów śniegu. Miejmy nadzieję, że pogoda będzie łaskawa, a Dolcan wróci po tym meczu do Ząbek „z tarczą”.

Powiedzieli po meczu:

Rafał Górak (trener GKS-u Katowice): – Przegraliśmy spotkanie, chociaż wydaje mi się, że najbardziej sprawiedliwym wynikiem byłby remis. Straciliśmy pierwszą bramkę, gdy mecz był bardzo ciekawy. Na pewno Piątkowski miał dużo szczęścia, że ta bramka padła. Drugi stracony go to jest pokłosie naszej bardzo ofensywnej gry. Trzeba pogratulować Dolcanowi, że w tak równym spotkaniu on akurat przechylił szalę na swoją korzyść. Zakończyliśmy najtrudniejszą rundę, jaką sobie można wyobrazić. Była to najtrudniejsza runda w dziejach dla GKS-u Katowice. Ważne, że jesteśmy dzisiaj tutaj i że możemy mieć – moim zdaniem – mimo wszystko głowę podniesioną do góry. Możemy sobie tylko powiedzieć jedną rzecz: budujmy GKS małymi krokami do tego, aby takie wyrównane spotkania przechylić na swoją korzyść. Na to potrzeba naprawdę dużo czasu. Szkoda, że ostatnie spotkanie w tym roku jest przegrane. Wydaje mi się, że wszyscy w Katowicach możemy mieć podniesione głowy. Ja dziękuję wszystkim, którzy przy GKS-ie cały czas byli. Dziękuję kibicom, którzy nigdy się od tego klubu nie odwrócili. Obiecuję, że jeżeli będzie normalnie w przyszłym sezonie, to będziemy bardzo mocni.

Robert Podoliński (trener Dolcanu Ząbki): – Po Arce jeszcze nie doszedłem do siebie (odnośnie swojej „tradycyjnej” pomeczowej chrypy – przyp. red.). Mam kolejny powód do tego, aby mieć chrypę, co mnie bardzo cieszy. Mogę stracić głos, jeśli będziemy mieli na końcu 42 punkty. Chciałbym przede wszystkim podziękować kibicom. Mam nadzieję, że w takiej grupie przyjdą na następne spotkanie, że zachęcimy ich do tego. Dziękuję tym, którzy byli z zespołem wtedy, kiedy nie szło. Wtedy, kiedy spadały na nas słowa krytyki odnośnie systemu gry czy indywidualnych zawodników. Jestem dumny z tego z kim pracuję i jaki wynik osiągamy.

Szkoleniowiec ząbkowskiej drużyny powiedział też wiele istotnych słów w ramach odpowiedzi na pytanie o swoją trenerską przyszłość. Niedawno po doniesieniach zainteresowaniu jego osobą ze strony GKS-u Bełchatów pojawiła się w mediach informacja, że jest głównym kandydatem do przejęcia sterów nad zespołem Arki Gdynia, którą w ubiegłej kolejce Dolcan pokonał na wyjeździe 1:2. Wszystko jednak wskazuje na to, że nasz trener nieprędko opuści Ząbki.

– Gdzie będę na ławce w przyszłym sezonie – mam nadzieję, że tutaj na tej nowej. A co życie przyniesie – zobaczymy. Robimy swoje, ja się cieszę z tego, że dostałem propozycję z Ekstraklasy. Dziwnym był bym człowiekiem, gdybym się nie cieszył, że ktoś dostrzega moją pracę. A co będzie dalej – zobaczymy. Jestem w Dolcanie, z czego jestem zadowolony. Uważam, że pracuję – tak jak tabela na to wskazuje – na razie nieźle. Nie jesteśmy na czerwonej strefie jak zwykle przed zimą. Jest dobrze, a może być lepiej. 

18 listopada 2012, 12:15 – Ząbki (stadion Dolcanu)
Dolcan Ząbki 2-0 GKS Katowice
Mateusz Piątkowski 61, 90

Dolcan: Rafał Leszczyński – Damian Jakubik, Piotr Klepczarek, Rafał Grzelak – Grzegorz Piesio (90 Daniel Dybiec), Szymon Matuszek, Piotr Bazler (81 Marcin Stańczyk), Dariusz Zjawiński, Damian Świerblewski – Mateusz Piątkowski, Maciej Tataj (70 Patryk Koziara).

GKS: Witold Sabela – Michal Farkaš, Mateusz Kamiński, Adrian Napierała (53 Kamil Cholerzyński), Bartłomiej Chwalibogowski – Alan Czerwiński (83 Krzysztof Wołkowicz), Grzegorz Fonfara, Rafał Kujawa, Przemysław Pitry, Arkadiusz Kowalczyk (80 Rafał Sadowski) – Deniss Rakels.

żółta kartka: Jakubik.

sędziował: Sebastian Krasny (Kraków).

widzów1700

Przygotował: Adam Guzowski
Fot. P.Strzałkowski

[nggallery id=111]

Facebooktwitterlinkedin


« (Poprzednia wiadomość)