Felieton: W blasku świec



„W blasku świec”
Za oknem słychać szalejący wiatr. Krople deszczu uderzają o parapet. Od czasu do czasu przygasa światło, aż w końcu gaśnie zupełnie. Na usta ciśnie się mickiewiczowskie „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie…”.
„Akurat teraz, taki fajny film oglądałem” – złości się tata. „Dokładnie, nie wiedzieli kiedy wyłączyć prąd” – wtóruje mama. „Doszedłem do siódmego etapu z trzema życiami i teraz będę musiał grać od początku” – irytuje się mały Krzyś. Może to korki wyskoczyły? – ma jeszcze nadzieję tata. Wspólnymi siłami po omacku wszyscy szukają świec. Udaje się. Siedzą razem przy stole, zapatrzeni w płomienie. Wokół zupełna cisza, nieznośna wręcz, bo zaczynają słyszeć swoje myśli, bicie serc, oddech, burczenie w brzuchu. Ktoś rzuca jakiś temat. Wracają ciepłe wspomnienia. Ktoś proponuje słowną zgadywankę. Jest wesoło i jakoś tak inaczej niż zwykle. Powoli przestają odczuwać skutki braku cywilizacji i kontaktu z cudami techniki.
Mama wraca wspomnieniami do czasów, gdy odrabiała lekcje przy lampie naftowej, gdy z zapartym tchem pochłaniała kolejną książkę, gdy lepiła pierogi z babcią Krzysia. „To były czasy” – wzdycha mama. „Te długie wieczory i rozmowy o życiu, o dniu bieżącym, o sprawach małych i wielkich, te żarty i wspólne zabawy, dokładnie tak, jak teraz”.
Tata proponuje wspólną modlitwę, którą kończy słowami: „Panie Boże, dziękujemy Ci za to, że czasem coś odbierasz, by dać nam o wiele więcej, by pokazać nam, co jest naprawdę ważne, co naprawdę cieszy. Dziękujemy Ci za te chwile, kiedy możemy być razem, ze sobą, a nie obok siebie”.
Tekst: Iwona Cichocka
Portal //www.brwinow24.pl/


