Main Menu

“Sun of Jamaica” w Ząbkach

Facebooktwitterlinkedin

 

“Sun of Jamaica” w Ząbkach

Mieszkanie w Ząbkach jest jak dotąd wciąż niesamowitym przeżyciem. Mówiąc otwarcie – dla mnie, jako obcokrajowca (pochodzę z Jamajki), Ząbki przekroczyły moje oczekiwania. Będąc całkowicie szczerą, spodziewałam się trudnych doświadczeń. Tak wyglądało moje postrzeganie stałego pobytu w kraju, w którym ludzie są przywiązani do tradycji, używają innego języka (zwłaszcza takiego, który jest bardzo odległy od języka angielskiego czy innych języków, których się uczyłam), i którego kultura tak bardzo różni się od mojej. Myślałam, że w Ząbkach wszystko będzie całkowicie odmienne od tego, do czego jestem przyzwyczajona.

Przyjechałam tu w połowie sierpnia zeszłego roku. Pogoda była wyjątkowo dobra i była to istotnie niesamowita pora do przyjazdu, nawet ludzie byli jakoś szczęśliwsi. Co więcej, przybyłam tutaj z Jamajki, gdzie pogoda była wspaniała, więc aura tutaj po prostu dopełniła moje poczucie zadowolenia. Tak jak wspominałam, spodziewałam się, że co najmniej nie będzie łatwo. Jednak wszystko potoczyło się zupełnie inaczej.

Już pierwszego dnia okazało się, że ludzie na ulicy, na której mieszkam, czyli 11 Listopada, cieszyli się, że mnie widzą i byli niezwykle ciekawi, co u mnie słychać (odwiedzałam wcześniej Ząbki, ale nigdy na dłużej niż tydzień), co robiłam czy jakie mam plany. Nie zapomnieli o mnie, nie udawali, że mnie nie pamiętają. Mało tego – dostaliśmy razem z mężem wiele zaproszeń na herbatę, chociaż dopiero po pewnym czasie odkryłam, że „herbata” oznaczać może również „piwo” lub „wódkę” i oczywiście poranną radość dnia następnego.

W związku z tym, poczułam się nie tylko wyjątkowo ciepło powitana, ale też „mile widziana”, a nawet „milej” niż  w wielu innych miejscach, które odwiedziłam. Weźmy chociaż taką Anglię, gdzie w jej południowo-wschodniej części mieszkałam przez parę lat – nigdy nie rozmawiałam z moimi sąsiadami, nawet tymi najbliższymi… Nigdy też nie poznałam ich imion, a nawet nie pamiętam, żebyśmy wymieniali ze sobą zwykłe „witam”.

Podziwiam mieszkańców  Ząbek. Są oni czułymi i gościnnymi ludźmi, którzy czerpią przyjemność i radość z rodziny i przyjaciół, którzy są w ich życiu. Są to bardzo wyraźne cechy,  których obcokrajowiec nie może nie zauważyć.

A jak wygląda komunikacja i tzw. „codzienność” z punktu widzenia obcokrajowca? Moja znajomość języka polskiego znacznie się poprawiła dzięki mojej teściowej i wszystkim sąsiadom, którzy starają się wymienić ze mną parę słów, a zwłaszcza sprzedawcom w sklepie, w którym robię zakupy. Bardzo doceniam ich wysiłki i tolerancję dla procesu opanowywania polskiego.

Moje pierwsze Święta Bożego Narodzenia w Polsce spędziłam w zeszłym roku. Były bardzo tradycyjne, pełno było różnych, nowych dla mnie potraw. Wypełnione były spotkaniami rodzinnymi i nie mogę nie wspomnieć o choinkach i prezentach pod nimi. Było to dla mnie bardzo ujmujące, a zarazem i „wysoko-kaloryczne” doświadczenie, nie wspominając o ogromnej ilości śniegu… Naprawdę poczułam tu atmosferę świąt. Natomiast Nowy Rok powitałam na ulicy, przy strzałach fajerwerków, z szampanem i życzeniami,
które wszyscy sobie składali. Już po północy chodziliśmy od domu do domu, z imprezy na imprezę, co przyczyniło się podjęcia przeze mnie mocnego, noworocznego postanowienia: Nigdy nie pić z Polakami…

Mój mąż i ja mieliśmy parę komplikacji w Urzędzie Miasta, gdy usiłowaliśmy zgłosić nasz ślub i zaktualizować mój pobyt w Polsce. Sprowadzało się to przede wszystkim do tego, że pierwszy raz urzędnicy zetknęli się z małżeństwem mieszkańca Ząbek z kobietą z Jamajki (co było całkiem zabawne). Oczywiście powstał też problem techniczny – nie muszę wspominać, że nie było to przez nas planowane. Kiedy Polka bierze ślub z obcokrajowcem, przejmuje jego nazwisko, co najczęściej jest neutralne w brzmieniu. Jednak ja przejęłam nazwisko mojego męża w rodzaju męskim, bez żeńskiej odmiany. W języku angielskim nie wywołuje to żadnych problemów i tak jest zwyczajowo przyjęte (z językowego punktu widzenia, po prostu nie ma rodzajów). Nasz przypadek był więc wyjątkowy w Urzędzie.

Co mogę powiedzieć o Ząbkach, jako mieście? Okolica, w której mieszkam jest na ogół bardzo cicha, poza psami, które nigdy nie przestają ujadać.

Najbliższe centrum handlowe jest w M1, jednak, moim zdaniem, spełnia ono tylko część oczekiwań, jakie można mieć do sklepów wielkopowierzchniowych. Z tego też powodu trzeba od czasu do czasu wybrać się poza Ząbki, chociażby do Centrum Warszawy.

Moje postrzeganie Ząbek jest takie, że to miasto ma jeszcze bardzo wiele możliwości rozwoju, wiele rzeczy się buduje, inne są dopiero w planach, jednak odkąd tu przyjechałam, wyraźnie widać, jak wiele się zmieniło – drogi, ścieżki rowerowe, nowe inwestycje.

Jako podsumowanie, mogę powiedzieć, że polecałabym Ząbki wszystkim obcokrajowcom, którzy szukają w Polsce swojego miejsca. Wiadomo, że od czasu do czasu przychodzi tęsknota za domem, nostalgia… jednak tak się dzieje, niezależnie od kraju czy miejscowości, w której się jest. Jedno jest pewne, obcokrajowiec czy nie – w Ząbkach każdy odnajdzie pomocnych, wspierających  i ciepłych ludzi, którzy są zawsze uśmiechnięci, a co więcej, prawdziwe uczucie bycia zaakceptowanym.

 

 

Tekst: Nicola Celmerowski

Tłumaczenie: Adam Lelonek

[nggallery id=19]

Zdjęcia: Piotr Strzałkowski/Nicola Celmerowski

 

Facebooktwitterlinkedin


« (Poprzednia wiadomość)