Związek życia ze śmiercią



Związek życia ze śmiercią
Każdemu z nas zdarza się czasem rozmyślać o śmierci. Powodem tego jest ludzka ciekawość przed niezbadanym i nieznanym jak dotąd etapie egzystencji, a prawie zawsze towarzyszą temu obawy i strach. Dzięki współczesnej medycynie biologia uchyla przed nami zaledwie rąbek tajemnicy. Śmierć przyjmuje różne gradacje w przyrodzie.
Wskaźnik śmiertelności na świecie wynosi sto procent. Każdy człowiek dozna stanu, w którym dochodzi do zaniku wszelkich procesów życiowych. Jest to doświadczenie jednorazowe, któremu nie można zapobiec. Okazuje się, że śmierć jest dosyć rozległym pojęciem. Żeby życie mogło istnieć, musi nieustannie przeplatać się ze śmiercią bo jest od niej zależne.
Po raz pierwszy w cyklu życia człowieka styczność ze śmiercią następuje niedługo po zapłodnieniu komórki jajowej. Z powstałych, w wyniku podziału komórek zarodka tkanek, tworzą się narządy, a niektóre z nich mają charakter chwilowy, na przykład skrzela, ogony. Muszą one ulec likwidacji, ponieważ nie pełnią żadnej przydatnej funkcji, ustępując miejsca innym tkankom w nieprzerwanym procesie. Jest to pierwsza, ale nie jedyna współpraca naszego ciała ze śmiercią, gdyż stykamy się z nią na co dzień. Każdego dnia tracimy około pięciuset miliardów komórek. Niektóre z nich poświęcają swoje życie po to, by organizm jako całość mógł sprawnie funkcjonować. Są to białe ciałka krwi. Jedno białe ciałko jest w stanie unicestwić aż dwadzieścia komórek bakterii, jednak kończy się to śmiercią naszego wewnętrznego obrońcy, w wyniku zatrucia bakteryjnego.
Komórki wypełnione kreatyną, wystawione na erozyjną działalność powietrza, według wielu definicji – martwe, to skóra. Z powierzchni ciała cały czas sypie się mnóstwo takich komórek. Można zatem powiedzieć, że nasze ciało pokrywa ,,śmierć”, dzięki której delikatne tkanki i narządy są chronione przed wszelkimi zewnętrznymi czynnikami. Wypadające niezależnie od nas komórki to również włosy. Dziennie tracimy ich około sześćdziesięciu. Każdy dotyk, podmuch wiatru, emocje takie jak miłość, gniew, strach (będące wynikiem reakcji chemicznych) zbierają z naszego ciała obfite żniwo.
Tak jak śmierć jest obecna w ludzkim ciele, tak samo istnieje w świecie zwierząt. Ciekawym przykładem, jaki należy tu przytoczyć, jest cykl życia żab. Kiedy młode kijanki przemieniają się w dorosłe osobniki, muszą pozbyć się własnego ogona. W tym celu dochodzi do strawienia niepotrzebnego narządu. W procesie tym nie biorą udziału organizmy zewnętrzne, więc śmiało można uznać akt trawienia ogona za kanibalistyczny.
Życie nie może istnieć bez interwencji śmierci. Czy istnieje zatem wyraźna granica pomiędzy tymi dwoma skomplikowanymi i głęboko fascynującymi stanami? Słuszne jest powiedzenie J. G. Smitha z 1821 roku: ,,Każdy z nas ma świadomość tego, co jest oznaką życia, jednakże nikt z nas nie może chyba stwierdzić, że dobrze rozumie na czym ono polega. Śmierć rozpoznajemy jednak natychmiast. Jest to brak występowania wszystkich zjawisk, które tak dobrze znamy-zjawisk życia”.
Czym wobec tego jest śmierć? ONZ definiuje ją jako : ,,Trwałe zaprzestanie wszystkich życiowych czynności.” Najważniejsze z nich to zanik oddechu, zanik pulsu, obniżona temperatura ciała i zesztywnienie pośmiertne. Spełnienie powyższych ,,kryteriów” nie jest
gwarantem zgonu. Trudno jest w krótkim czasie rozpoznać śmierć absolutną. Taka pomyłka w dalszych działaniach może doprowadzić do pochowania żywcem. Jest to przerażająca konsekwencja lekarskiego błędu, tym bardziej, że takie błędy się zdarzają. Według jednej z hipotez, u schyłku XIX wieku, w Anglii i Walii stwierdzono 2700 przypadków przedwczesnych pochówków rocznie! Wtedy też strach przed pogrzebaniem żywcem sięgał zenitu. Wyobraźmy sobie jak wielką odpowiedzialnością obarczeni są lekarze. Jedynym pewnym wskaźnikiem zgonu, jest początek procesu rozkładu.
Boimy się śmierci właśnie dlatego, że jest to dla nas stan nieznany. Mimo to potrzebujemy jej w życiu codziennym. Jak powiedział dr Lyall Watson ,,Przyczyną zamieszania między życiem a śmiercią jest sama przyroda. Życie powstało z materii nieożywionej i nadal jego przetrwanie zależy od obumierania pewnych jego części. Nie ma zdecydowanej różnicy pomiędzy stanem życia i śmierci, (…).”
Oczywistym jest fakt, że śmierć dosięgnie każdego człowieka. Skoro nie da się precyzyjnie określić tego momentu, to zadajmy sobie pytania-w jaki sposób jesteśmy przygotowani na śmierć? Czy jesteśmy jej świadomi zaciągając kredyt w banku z możliwością spłaty przez 30 lat? Albo kiedy planujemy wakacyjny wyjazd, zakup nowego samochodu, kolejne wyjście do pracy… Jak rozumiemy kruchość życia?
Główna bohaterka powieści Paula Coelho pt. ,,Weronika postanawia umrzeć” sądzi, że przeżywa ostatnie chwile swojego życia, na skutek śmiertelnej choroby. Dziewczyna pod wpływem emocji wyraża swoje opinie głośno, pozbywa się wstydu względem samej siebie, staje się odważna a każdy nowy dzień, jaki ,,został jej dany” traktuje jak cud i stara się go w pełni wykorzystać. Tymczasem jest zupełnie zdrowa, o czym wie tylko jej lekarz. Weronika zapragnęła żyć, dostrzegła piękno i wspaniałość własnego jestestwa, dopiero w obliczu śmierci. Wyobraźmy sobie jak każdy z nas zachowałby się na miejscu Weroniki? W pierwszej chwili świadomości takiej sytuacji pojawia się szok i poczucie niesprawiedliwości (dlaczego ja?). Po tym etapie następuje pogodzenie się z własnym losem i poczucie bezsilności. Można czekać na przyjście śmierci, albo mona korzystać z każdej przeżytej minuty. Przyjęcie tej drugiej postawy nie pozwala odkładać żadnej sprawy ,,na jutro”. Zaczyna się realizować marzenia-najpierw te najmniejsze, najbardziej przyziemne, następnie te o wyższym stopniu trudności i po wszelkich powodzeniach te ,,kosmiczne”, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto przyjdzie z pomocą w realizacji celów. Rozwiązanie sporów, odnowienie kontaktów przychodzi dużo łatwiej w chwili zagłady…
Ludzkie ciało doświadcza śmierci każdego dnia, więc jest na nią poniekąd przygotowane w każdej chwili. Powinniśmy mieć świadomość tego, że każdy dzień może być ostatnim, bez względu na stan zdrowia. Warto się zastanowić właśnie teraz o swojej śmierci dlatego, że każdy moment jest dobry do przemyśleń. Lepiej żałować w życiu tego, co się zrobiło, niż tego czego się nie zrobiło, bo zabrakło na to odwagi i czasu.
Paulina Witak


