Marki: Zimowe korki aż do Fabrycznej



Wiecznie zakorkowane Marki weszły na jeszcze wyższy poziom nieprzejezdności: od kilku dni jadący od Warszawy stoją w sznurze samochodów na Piłsudskiego czasem od granic miasta do Fabrycznej. Dlaczego?
Teoretycznie, o czym nie raz zapewniał nas zarządca drogi, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, sygnalizacja świetlna w Markach jest akomodacyjna – dostosowuje czas palenia się zielonych świateł do liczby oczekujących samochodów. Ma to poprawiać płynność ruchu i sprawiedliwie rozdzielać czas przejazdu między wszystkich. Tyle teorii. W praktyce jednak bywa różnie, o czym przekonują się codziennie mieszkańcy Marek i nie tylko oni.
Odkąd Polskę zalewały ostatnio arktyczne mrozy, skrzyżowanie na Fabrycznej zdecydowanie bardziej blokuje przejazd.
Co ciekawe, problem dotyczy tych jadących ulicą Piłsudskiego, bo z Fabrycznej ruch jest w miarę płynny. Mieszkańcy skarżą się miejskim urzędnikom, a ci akurat nie mają nic wspólnego z sygnalizacją. – Zgłaszamy ten problem zarządcy drogi – mówi Adam Stachoń, naczelnik wydziału dróg w mareckim ratuszu. – Konserwator tych urządzeń sygnalizacji świetlnej – działający na zlecenie GDDKiA – winą za taki stan rzeczy obarcza wideodetektory wadliwie działające w bardzo niskich temperaturach.
– Rzeczywiście, może się zdarzyć, że układy elektroniczne zamontowane w detektorach będą gorzej pracowały przy nagłych zmianach warunków – przyznaje Małgorzata Tarnowska, rzeczniczka GDDKiA. – Nagła mocna zmiana temperatury, gwałtowne opady – wszystko to wpływa na ich działanie. Niestety, nie możemy temu zaradzić.
Wiktor Tomoń
Źródło: gazetaecho.pl
Fot.: gazetaecho.pl


