Ciemna strona miłości



Ciemna strona miłości
Kiedy kończy się prawdziwa miłość, to nie kończy się świat, bo jeśli miłość jest prawdziwa, to nie kończy się nigdy… Tylko skąd wiadomo, kiedy miłość jest prawdziwa, a kiedy jest to tylko zauroczenie, do tego nierzadko niosące wiele przykrości i problemów?
Rozstanie z osobą którą się „prawdziwie kocha” zawsze pozostawia pewien ślad w pamięci i przysparza wiele cierpienia. Może właśnie dlatego, że starając się mocno kogoś kochać, poniekąd zatracamy umiejętność kochania rozsądnie? Nie można i nie da się zmienić partnera wbrew jego woli. Ludzie się nie zmieniają, mogą zmieniać jedynie własne przyzwyczajenia. Największy problem, jaki pojawia się w związkach, to brak wzajemnego zrozumienia. Czasem słyszy się to, co chce się usłyszeć, a nie to, co rozmówca komunikuje odbiorcy. Każdy z nas ma inne potrzeby, oczekiwania i wyobrażenia, a ich poziom zaspokojenia zależy od poprawnej komunikacji.
Związek wymaga poświęceń, ogromnej dozy pokory i kompromisów. Wszystko jest tak naprawdę możliwe, nawet dwa najbardziej odmienne charaktery mogą zbudować mocne więzy partnerstwa. Zależy to od pokładów wiary, chęci i energii oraz oczywiście od nastawienia obu stron – czym bardziej pozytywne, tym korzystniejsze rezultaty.
Miłość to nie tylko chemia, ale również potęga, której trudno się oprzeć. O miłości dyskutuje cały świat, jest to mocno komercyjny motyw, otaczający życie człowieka z każdej strony. Media kreują szczęśliwe życia dwojga ludzi, w wyświetlanych filmach kinowych prawie zawsze pojawia się namiętny pocałunek, artyści muzyczni prześcigają się w tworzeniu romantycznych ballad i historii, dzięki którym słuchamy stacji radiowych (czy ktoś nie słyszał singla Whitney Houston „I will always love you”?), a literatura również nie posiada „ubytków” miłosnych.
Ważną rolę w każdym związku odgrywają dowody miłości. Dowodem jest każdy gest, który służy sprawieniu przyjemności drugiej osobie. Najpiękniejsze dowody to te najmniejsze, na przykład komplement, niespodziewany pocałunek, pomoc w umyciu naczyń, masaż pleców po całym dniu pracy, zapalenie świec przy kolacji, kwiaty i wiele innych, jak również zazdrość.
Odczucie zazdrości z jednej strony jest budujące, ponieważ świadczy o silnej więzi między partnerami, przy tym na popadanie w nią podatne są zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Kiedy pojawia się tylko jej „szczypta”, nic złego się nie dzieje. Zdarza się jednak, że można stracić panowanie nad tym uczuciem. Jednak wtedy też nie jest to powodem do niepokoju, pod warunkiem, że zdarza się to stosunkowo rzadko. Zazdrość posiada różne gradacje. Osoby nią dotknięte niechętnie wypowiadają się na ten temat, dlatego pragnę się skupić na najokrutniejszej formie zazdrości – przewlekłej, przesadnej, silnej, psychopatycznej – czyli wariancie męskim.
Ile kobieta może wytrzymywać ataków zazdrości ze strony partnera? Ile razy może go przepraszać za to, że dopuściła się wyświadczenia komuś niewielkiej przysługi, pomocy lub koleżeńskiej rozmowy? Całe mnóstwo, bo przecież w ramach „dowodów miłości” kobiety godzą się z bezpodstawnymi i niesprawiedliwymi oskarżeniami. Noszą maskę winowajcy tylko dlatego, żeby nie burzyć i nie tracić stabilizacji uczuciowej. Pokazują, że kochają (np. zrywając kontakty ze znajomymi czy przyjaciółmi) bo chcą to udowadniać. Taki sposób gromadzi i eskaluje negatywne emocje, które kiedyś muszą znaleźć ujście. Owym ujściem bywa rozstanie. Jest ono tym bardziej przykre, jeśli jest zarazem i rozwodem.
Kobieta składająca po wielu latach małżeństwa pozew, z powodu przesadnej zazdrości męża daje mu tym samym ogromny dowód miłości. Absurd? Nie zupełnie, ponieważ wszystkie lata spędzone razem są dowodem na chęć utrzymania rodziny, jako całości. Każda niesprawiedliwie rozpętana kłótnia, to cios w kobiecą godność, jaki trzeba wytrzymać, więc jest to jednocześnie poświęcenie. Bezpodstawny i totalny brak zaufania jest innymi słowy brakiem szacunku.
Można by rzec, że jeśli zachowanie męża było karygodne i nie pozwalało tworzyć szczęśliwego związku, to decyzja o rozstaniu nie powinna paść po latach, lecz po tygodniach. Jest to oczywiste w teorii, ale nie takie proste w praktyce. Ten czas się wydłuża, jeśli w związku pojawiają się dzieci. To one są dla kobiety powodem dla którego odejście nie jest od razu brane pod uwagę. Taka decyzja wymaga ogromnej odwagi, dojrzałości i przede wszystkim świadomości, że pomimo straconych lat, przeżytych nadzieją i marzeniami o wielkiej zmianie, nie warto tracić ich jeszcze więcej.
Siłę jaką kobieta musi zdobyć by móc rozstać się z mężczyzną, nabywa przez lata wylanych łez, upokorzeń, awantur, krytyki, niedoceniania i oskarżeń. Cierpienie jest naturalną cechą każdej kobiety, jak i odporność na nie. Ból fizyczny można wytrzymywać i się nań uodparniać, ale ból emocjonalny jest najgorszym z możliwych, który trudno jest wyleczyć czy zadość uczynić.
Nie neguję każdej męskiej zazdrości i nie twierdzę, że każda kobieta jest ofiarą. Mimo skrajności okazywania tego uczucia, pojawia się ono dość często. Znam kobiety, które doświadczyły tego „na własnej skórze” i widziałam, że rozstanie w takich przypadkach wpłynęło bardzo pozytywnie na poprawę ich samopoczucia. Stąd wiem, że czasem nie warto walczyć o związek, w którym zostały zbudowane bardzo słabe fundamenty lub gdy ktoś nieustannie te fundamenty chce „naruszać”.
Każdy pragnie miłości, nawet jeśli nie każdy mówi o tym otwarcie. Człowiek jest jednostką stadną, więc nie powinien żyć w samotności. Warto jednak zastanowić się, czy związek, jaki się stwarza i nad którym tak intensywnie się pracuje, jest ukierunkowany na dobro wspólne, czy istnieje on dla własnych, indywidualnych korzyści jednej ze stron.
Paulina Witak