Main Menu

Kowalczyk “katem” Dolcanu

Facebooktwitterlinkedin

Dolcan Ząbki odniósł drugą porażkę z rzędu. Tym razem podopieczni Roberta Podolińskiego przegrali u siebie z Kolejarzem Stróże aż 1:4, choć do przerwy prowadzili po bramce Macieja Tataja.

Bilans spotkań Dolcanu z drużyną prowadzoną przez Przemysława Cecherza jest wybitnie niekorzystny. W czterech dotychczasowych konfrontacjach trzykrotnie przegrali i raz uzyskali remis. Statystyka bramkowa jest jeszcze bardziej zawstydzająca, bowiem ząbkowianom udało się zaaplikować rywalom z małopolskiego tylko jedną bramkę. Zdarzyło się to dokładnie 13 miesięcy temu. W Ząbkach gola dla Dolcanu zdobył Damian Świerblewski, ale w końcówce Kolejarz zdołał wyrównać, a później po kontrowersyjnym rzucie karnym przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Chęć rewanżu była więc ogromna.

Od samego początku optyczną przewagę osiągnęli gospodarze. Dość często dochodzili do sytuacji strzeleckich, jednak brakowało szczęścia. W 13. minucie Grzegorz Piesio zauważył wysuniętego bramkarza stróżan i starał się go przelobować z ponad 25 metrów. Piłka niestety otarła się tylko o górną siatkę, a wielu kibiców zgromadzonych na trybunach widziało ją w bramce i wzniosło okrzyk radości, by zaraz ucichnąć, nie ukrywając rozczarowania. Jednak z przebiegu gry można było powiedzieć wiele dobrego na temat naszej drużyny. Potrafili utrzymać się przy piłce, a pierwsza bramka „wisiała w powietrzu”. W 30. minucie Maciej Tataj próbował zaskoczyć Konrada Forenca uderzeniem głową z kilkunastu metrów. Bramkarz Kolejarza z trudem obronił ten strzał. Pięć minut później najlepszy strzelec Dolcanu dopiął swego. Po dośrodkowaniu Roberta Chwastka, popularny „Tati” niezbyt mocnym strzałem pokonał golkipera gości. Piłka odbiła się jeszcze od słupka , nim przekroczyła linię bramkową. Zasłużone prowadzenie Dolcanu utrzymało się do gwizdka kończącego pierwszą połowę. Nic nie zapowiadało tego, co miało miejsce w następnych 45 minutach.

Niespełna pięć minut po wznowieniu gry, Kolejarz Stróże wywalczył rzut rożny. Dośrodkowanie pewnie wyłapał bramkarz ząbczan, Rafał Leszczyński, ale arbiter zagwizdał i wskazał na „jedenastkę”, bo w polu karnym upadł jeden z zawodników gości. Sytuacja była kuriozalna, zarówno piłkarze jak i kibice mieli ogromne wątpliwości, ale sędzia nie zmienił zdania. Karnego na gola zamienił Maciej Kowalczyk, dla którego była to już siódma bramka w tym sezonie. Dolcan ledwo zdołał się otrząsnąć po stracie bramki w tak kontrowersyjnych okolicznościach, a już przegrywał 1:2 po golu Kamila Nitkiewicza. Dostał długą piłkę i mając mnóstwo miejsca w polu karnym rywala, uderzył ją w stronę bramki Leszczyńskiego w taki sposób, że ten po raz drugi w ciągu kilku minut musiał ją wyciągać z siatki. Kibice nie wierzyli własnym oczom. Ale ten horror jeszcze się nie kończył. W 55. minucie znów dał o sobie znać Maciej Kowalczyk.Znalazłszy się w podobnej sytuacji jak jego kolega z drużyny 2 minuty wcześniej, mocno uderzył w kierunku dalszego słupka bramki gospodarzy. Futbolówka po drodze odbiła się od nogi jednego z obrońców Dolcanu, przez co nabrała dodatkowej rotacji, zmylając tym samym naszego bramkarza. Utrata trzeciej bramki tym bardziej frustrowała całą drużynę Dolcanu, ponieważ parę chwil wcześniej sędzia nie zauważył zagrania ręką we własnym polu karnym przez jednego z piłkarzy Kolejarza. Podobna historia miała miejsce w 61. minucie, zaraz po strzeleniu gola numer „4” przez gości. Ta była trzecią w wykonaniu Kowalczyka, który otrzymał płaskie podanie z lewej strony od Nitkiewicza i uprzedził ofiarnie interweniującego Leszczyńskiego.

Bardzo komfortowa zaliczka sprawiła, że Kolejarz mógł oddać inicjatywę naszemu zespołowi, jednak tym samym umiejętnie rozbijał kolejne ataki na bramkę Forenca. Podopieczni Roberta Podolińskiego zupełnie stracili wiarę w odwrócenie wyniku, tak samo jak kibice, którzy już w 70. minucie zaczęli powoli, ze spuszczonymi głowami opuszczać trybunę. Wynik 1:4 utrzymał się do ostatniego gwizdka arbitra. Arbitra, który ewidentnie sprzyjał gościom. Jednak winnych tej porażki jest znacznie więcej. Przede wszystkim zbyt duża pewność siebie po prowadzeniu do przerwy 1:0. Nasi piłkarze ewidentnie „przespali” pierwszy kwadrans drugiej połowy i gdy się „obudzili”, było już „pozamiatane”.

Do najbliższego meczu zostały tylko trzy dni. W środę Dolcan pojedzie do Bydgoszczy, by zmierzyć się z wiceliderem I ligi, Zawiszą. Należy jak najszybciej zapomnieć o sobotniej klęsce w Ząbkach i zaprezentować taką grę jak z początku jesieni.

15 września 2012, 16:00 – Ząbki
Dolcan Ząbki 1-4 Kolejarz Stróż
e

Maciej Tataj 35 – Maciej Kowalczyk 50 (k), 54, 60, Kamil Nitkiewicz 53

Dolcan: 1. Rafał Leszczyński – 6. Piotr Klepczarek, 5. Marcin Hirsz, 8.Tomasz Ciesielski – 24. Damian Świerblewski, 15. Patryk Koziara, 2. Piotr Bazler (61, 27. Mateusz Piątkowski), 13. Grzegorz Piesio, 7. Dariusz Zjawiński, 10. Robert Chwastek (71, 4. Rafał Wiśniowski) – 11. Maciej Tataj(71, 9. Marcin Stańczyk).

Kolejarz: 30. Konrad Forenc – 15. Michał Gryźlak, 5. Dawid Szufryn, 10.Krzysztof Markowski, 21. Dariusz Walęciak – 27. Janusz Wolański, 7. Marcin Stefanik, 36.Grzegorz Arłukowicz, 6. Kamil Nitkiewicz (66, 2. Rafał Pietrzak) – 19. Maciej Kowalczyk (83, 9.Damian Michalik), 11. Krystian Pieczara (46, 8. Adam Giesa).

żółte kartki: Arłukowicz, Szufryn, Stefanik.
sędziował: Rafał Rokosz (Katowice).
widzów: 500.

Przygotował: Adam Guzowski 

Facebooktwitterlinkedin


« (Poprzednia wiadomość)
(Następne wiadomości) »