Main Menu

Mordor, o jakim się Tolkienowi nie śniło

Facebooktwitterlinkedin

Mordor, o jakim się Tolkienowi nie śniło

Część Pierwsza: Drużyna Pierścienia

Świat się zmienił. Czuję to w wodzie. Czuję to w ziemi. Czuję to w powietrzu. Wiele, z tego co było, zostało utracone. A wszystko zaczęło się od wykucia pierścieni…”.

W zamierzchłych już czasach, w krainie Mordoru stworzony został pierścień władzy, w którym Władca Ciemności, Sauron, którego imię w zakazanym języku Wschodu wymawia się „Jarosław”, zamknął swoją okrutność, złośliwość i wolę dominacji wszelkiego życia na ziemi. „Jeden pierścień do rządów nad wszystkimi”. Kiedy jego potęga urosła do niespotykanych rozmiarów, a niemal całe Śródziemie zostało podbite, znaleźli się ci, którzy wyszli złu naprzeciw. Zjednoczone armie elfów, krasnoludów i ludzi stanęły do walki i pod Wyżynami Przeznaczenia Lubelszczyzny, Podkarpacia i Podlasia i pokonały armie orków pod wodzą Saurona oraz jego samego.

Wróg wolnych ludów i ras upadł. Jednak pierścień władzy został utracony, ale nie zniszczony. Serca ludzi są słabe, a pierścień ma swoją wolę. Coś, co nie powinno zostać zapomniane, zostało utracone. Historie stały się legendami, legendy mitami i przez niemal dwie kadencje pierścień zostawał poza wszelką świadomością i wiedzą milionów. Odkryty przez Grzegorza Golluma, dawniej zwanego Sméagolem lub Schetyną, poprzez ręce Andrzeja O. Bagginsa znów wrócił do polityki… Wskutek wielu przypadków i zbiegów okoliczności trafił do jednej z małych wiosek na końcu świata, położonej w malowniczym Shire, które w języku ludzi nazwane jest Kaszubami.

W tych burzliwych, pełnych lęków i grozy czasach, chmury zaczęły gęstnieć nad Ciemnogrodem na Wschodzie. Wpływy Mrocznego Lorda zaczęły rosnąć, a dawne sojusze słabnąć. Okazało się też, jak głęboko zło sprzed wieków zakorzeniło się w świadomości wolnych ludów i jak trudno było zreformować Śródziemie, aby je w pełni wyplenić. Coraz więcej słabych serc i umysłów oddalało się od światła i podążało w stronę cienia, a coraz to nowe pieśni i narracje elfów przestały już wystarczać, żeby zaczarować smutną rzeczywistość. Świat się zmieniał, zło rosło w siłę, a walka z Mordorem, zamiast spektakularnych sukcesów, przyniosła tylko ogromną dziurę budżetową w małopolskim Rivendell i mazowieckim Gondorze.

I tak, kiedy jedna po drugiej, wolne i obywatelskie krainy upadały pod mocą pierścienia, a siły ciemności z południowego wschodu znów stały się zagrożeniem, szerząc paniczny strach wśród wszystkich ludów III Śródziemia, u TW Elronda, elfa, który pamiętał jeszcze dawne czasy, a który w każdym systemie był nieśmiertelny, odbyło się spotkanie, które miało zmienić bieg historii. Wzięli w nim udział przedstawiciele wszystkich ras: Jerzy Gandalf, zwany wśród elfów Mithrandirem lub Urbanem, kiedyś z przydomkiem „szary”, obecnie „łysy”, pochodzący z pokolenia dawnych władców – Bolesław Aragorn, przedstawiciel i nadzieja Bronisława, namiestnika Gondoru – Adam Boromir z Czerskiej Bruzdy, elf, który widział rzeczywistość, jak nikt inny, a od którego strzał straszniejsze było tylko jego pióro – Tomasz Legolas z Moskiewskiego Lasu zwany Lisem, oraz Gimli P. z gdańskiego rodu Durina, który jak każdy krasnolud uwielbiał złoto, a że bardzo polubił Hobbitów, to zawsze obiecywał, zwłaszcza Frodowi, że kiedy będzie miał syna, to załatwi mu pracę przy złocie lub krasnoludzkich latających maszynach.

W to doborowe towarzystwo największych i najzacniejszych, wskutek splotu wielu wydarzeń i okoliczności, przeznaczenie doprowadziło także niepozorną, ale politycznie silną rasę – Hobbitów. Znaleźli się wśród nich  Frodo Donald Baggins, Samwincent Gamgee, Janusz Peregrin Tłuk oraz MeRiadok Brandy-i-inne-alkohole-buc w skrócie zwany Radkiem. Kiedy przyszłość Śródziemia zdawała się być przesądzona, a budowanie szkół, dróg, mostów i autostrad zamiast wojennej polityki nie przynosiło rezultatów, ciężar i brzemię niesienia pierścienia władzy wziął na siebie Frodo, który wraz ze swoim ogrodnikiem, a jednocześnie największym baranem od strzyżenia owiec, zdecydował się zniszczyć na zawsze potęgę Saurona, dla dobra całego Śródziemia, by żyło się w nim lepiej.

Dziewięciu wyruszyło od TW Elronda. Jak się miało okazać, spotkali na swojej drodze takie przeciwności, przy których ani magia Gandalfa, ani strzały Legolasa, ani topór i koneksje Gimliego nie mogły im pomóc. Był moment, kiedy tragedia zdawała się jeszcze odległa, ale cios przyszedł ze strony, której się nie spodziewano. Wykształceni przez elficki salon niewdzięcznicy, skuszeni przez urok pierścienia, odwrócili się od swoich autorytetów moralnych, a rządny władzy czarodziej Saruman Lisicki, zaczynający każde swoje zdanie od ortograficznego błędu „Uważam, Rze”, zaczął tworzyć potężną armię orków nowej rasy, która miała przynieść koniec ery ludzi.

Ciemność zapadła nad Śródziemiem. Szpiedzy Saurona Jarkacza byli wszędzie, a jeśli nie mieczem, to komisjami sejmowymi chcieli siać zamęt i zniszczenie.W samym Gondorze, straż miejska nie nadążała z gaszeniem i zbieraniem zniczy, które słudzy Saurona, owładnięci mocą pierścienia w swojej przewrotności ustawiali pod pałacem namiestnika. Znany wszystkim świat zdawał się chylić ku upadkowi, co zaczęły nawet odzwierciedlać sondaże robione w królewskim mieście.

Tragiczne okoliczności zaczęły też docierać z pełnym impetem do drużyny naszych bohaterów. Targany emocjami i własnymi słabościami powiernik pierścienia przestał jeść i spać, a kiedy ledwo zaczął łapać równowagę psychiczną, zauważać zaczął straszną postać, śledzącą każdy jego krok, obserwującą z Nizin Strategicznych Rezerw całą drużynę, a jego oczy świeciły się w ciemnościach nocy, pełne chciwości i tęsknoty, za czymś, co było już tak blisko. Jednak to, czego ani Gollum, ani Frodo jeszcze nie rozumieli, to fakt, że ich losy splecione zostały przez pierścień władzy na dobre i na złe, ale co miało przeważyć dopiero miało się okazać. W tym czasie, Frodo najbardziej obawiał się, że aby odebrać mu pierścień, Sméagol dogada się z namiestnikiem Gondoru, Bronisławem oraz z Januszem Peregrinem Tłukiem…

W szaleńczej misji Drużyny Pierścienia do centrum Mordoru trudności i przeciwności piętrzyły się na każdym kroku. Wszystkie najprostsze drogi zostały odcięte lub zablokowane przez Sarumana Lisickiego i jego popleczników, a nad Śródziemiem coraz częściej zaczęli krążyć najgroźniejsi ze sług Saurona – Czarni Jeźdźcy, zwani Upiorami Pierścienia lub Nazgûlami, z czego najgroźniejsi to: Michalkiewicz z Angmaru, Ziemkiewicz z Khamûl i Warzecha z Umbaru. Pisk, które wydawały ich smoki był nie do zniesienia dla ludzi. Ponadto jad, którym nasączone były ich miecze, po jednym dotknięciu nie znikał nigdy ze świadomości ofiary, a rany przez nich zadane nigdy nie chciały się już goić. Jak głosiło proroctwo, żaden z nich nie mógł zginąć z ręki leminga…

Kiedy została tylko jedna droga, którą Gandalf podążać nie chciał, to Bolesław Aragorn przypomniał mu, że on też kiedyś był w takiej sytuacji – mawiał wtedy: „nie chcem, ale muszem” w narzeczu Númenoru, czyli dawnych elit służb i spawaczy. W kopalniach Morii, w korytarzach sitw i niejasnych powiązań, gdzie rządzili znajomi Gimiliego P., wydarzyła się jednak tragedia i przez chciwość, popełnili tak wiele błędów, że dokopali się aż do opinii publicznej. Poza ogromną armią orków, która od razu to wykorzystała, w pokrętnych tunelach nagle stanął przed naszymi dzielnymi bohaterami potwór z dawnych czasów, ale i z zapomnianego, teoretycznego świata demokratycznego – Barlog, zwany też Lewiatanem. W walce z nim poległ Gandalf, przyjaciel wszystkich towarzyszy, wszystkich TW elfów i TW ludzi, zasłużonych dla Środziemia Ludowego sprzed wielu lat, strażnik różowego płomienia, czerwonej i tęczowej mocy.

Chociaż Drużyna zniosła to ciężko, trzeba było podążać dalej. Ich szlak biegł przez Las Bełkotu, w którym rządziła nieśmiertelna elficka królowa, Galadriela Paradowska, która bardzo polubiła Froda nawet jeszcze zanim go poznała. Przy wsparciu jej i współpracujących z nią elfów, drużyna nieco odetchnęła i nabrała sił, a w ich serca wstąpiła nowa nadzieja. Jednak pierścień miał większą moc nawet od Galadrieli. W chwili sprawdzianu, tuż przed kolejnym atakiem, pierścień władzy odebrał rozsądek Adamowi Boromirowi, który stracił wiarę w powodzenie całej misji i targnął się na Froda. Niestety, róg Boromira, znany w całym Śródziemiu, zawsze dostojny, rzetelny, silny, a jednocześnie wrażliwy i obiektywny, zabrzmiał po raz ostatni, a w Gondorze jego dźwięk odbił się echem giełdowych spadków.

Drużyna się rozpadła. Frodo, wraz z Samwincentem wyruszyli sami w stronę Mordoru, a za nimi podążał Gollum. Tak musiało być. Tak zadecydował los. Na razie wiemy na pewno, że udało im się dotrzeć do Bagien Długu Publicznego, nad którymi same opary są trujące i gdzie nie żyje żaden przedsiębiorca. Ich podróż wciąż trwa, a dopóki się nie poddadzą, jest nadzieja na upadek Mordoru. Dopóki pada deszcz, jest nadzieja, bo gdyby udało się opodatkować powierzchnię dachów orków i dzikich ludów ze Wschodu, udałoby się przytępić opozycyjne zapędy i osłabić potęgę Władcy Ciemności. Tak myślał Frodo, a Samwicent z radości i w świetle takich cudownych perspektyw od częstego klikania aż starł wszystkie cyferki z klawiszy na swoim kalkulatorze, z którym się nie rozstawał nawet w Krainie Cienia.

Czy zwycięży duch obywatelski w Śródziemiu? Czy w tak trudnych czasach wygra dobro? Czy resztce Drużyny Pierścienia uda się wezwać na pomoc armię Umarłych Dla Polityki, których dawni pisarze nazywają Hipsterami? Czy autorytet moralny starych Entów, czyli Pasterzy Lemingów, wyzwoli w tych ostatnich wolę walki i ruszą wspólnie na Wieżę Sarumana Lisickiego? Czy wreszcie Frodowi i Samwincentowi uda się przejść przez jedyne boczne wejście do Mordoru, którego strzeże straszna Jadwiga S., zwana w języku Mordoru Szebola?  

Na te pytania nie ma jeszcze odpowiedzi. Na razie oko Saurona, które wszystko widzi i nigdy nie śpi skierowane jest na powiernika, a chmury jadu i nienawiści gromadzą się już nad całym Śródziemiem. Jednak wraz z milionami ludzi na całym świecie możemy trzymać mocno kciuki, żeby wszystko dobrze się skończyło i czekać w napięciu na kolejną część tej historii, której tytuł dał przez przypadek MeRiadok: „Nie wieże”, tzn. – „Dwie wieże”. Na jej premierę już teraz serdecznie wszystkich Państwa zapraszam!

Adam Lelonek

Foto: //tolkienbritta.blogspot.com/2012/03/365-days-of-middle-earth-day-269-mordor.html

 

Facebooktwitterlinkedin