Dolcan nie zwalnia tempa i demoluje kolejnego rywala!



Takiego początku rundy wiosennej nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści. Podopieczni Roberta Podolińskiego zwyciężyli w szóstym kolejnym meczu, nie tracąc przy tym ani jednego gola! W sobotę w ramach 23. kolejki I ligi pokonali Bogdankę Łęczna aż 5:0 po dwóch bramkach Mateusza Piątkowskiego i po jednym trafieniu Bartosza Osolińskiego, Macieja Tataja i Damiana Świerblewskiego.
Do niedawna nasza drużyna zajmowała miejsce w dolnej połowie tabeli i wiele wskazywało na to, że będzie się raczej spokojnie bronić przed spadkiem. Szybko jednak się okazało, że ambicje piłkarzy Dolcanu sięgają znacznie wyżej, choć sami jednogłośnie mówią, że priorytetem jest utrzymanie pierwszoligowego bytu. Przekonujące zwycięstwa ze Stomilem Olsztyn, Wartą Poznań, Cracovią i Olimpią Grudziądz sprawiły, że podwarszawski klub awansował do ścisłej czołówki, a jeśli doliczyć do tego walkower w związku z wycofaniem się z rozgrywek ŁKS-u, to wychodzi nam, że Dolcan zdobył wiosną 15 punktów w pięciu spotkaniach, nie tracąc żadnej bramki. Można śmiało powiedzieć, że jesteśmy świadkami najlepszego okresu gry ząbkowskiej drużyny w historii jej występów w I lidze.
Przed spotkaniem z Bogdanką Łęczna zaczęto dość poważnie mówić sugerować trenerowi Robertowi Podolińskiemu, jak i jego podopiecznym, że Dolcan na poważnie włącza się do walki o awans do T-Mobile Ekstraklasy. Nastroje tonował kapitan zespołu, Piotr Klepczarek.
– Runda wiosenna jeszcze na dobre się nie zaczęła, więc spokojnie patrzymy na tabelę. Tak jak powiedziałem wcześnie, jest ona mocno spłaszczona, a nas interesuje tylko najbliższe spotkanie. Walczymy o to, żeby wygrać jak najwięcej meczów i na koniec sezonu zająć jak najlepsze miejsce – powiedział w wywiadzie dla oficjalnego serwisu Dolcanu.
Trener Podoliński nie mógł wystawić Grzegorza Piesio oraz Szymona Matuszka. Ten pierwszy musiał pauzować z powodu nadmiaru kartek, a Mateuszek doznał kontuzji więzadeł kolanowych i czeka go kilkutygodniowa przerwa w treningach. Do wyjściowej jedenastki wskoczyli więc Damian Jakubik oraz Piotr Bazler, a rolę ,,playmakera”, którą zazwyczaj pełni Piesio, przejął Dariusz Zjawiński.
Zespół Bogdanki od dłuższego czasu nie gra rewelacyjnej piłki. Szczególnie widoczny jest brak skutecznego napastnika (najlepszym strzelcem jest pomocnik, Sebastian Szałachowski z czterema trafieniami). Mimo obecności w składzie kilku solidnych zawodników z przeszłością w Ekstraklasie – jak choćby wspomniany wcześniej Szałachowski – drużyna prowadzona przez Piotra Rzepkę nie tworzyła kolektywu, co widoczne było od pierwszych minut sobotniego spotkania.
Dolcan sprawiał wrażenie lepiej poukładanego i popełniał mniej błędów indywidualnych. W 15. minucie doszło do dość kontrowersyjnej sytuacji. W polu karnym sfaulowany zostało Mateusz Piątkowski a czerwoną kartkę otrzymał Michał Benkowski. Trudno mu było zrozumieć decyzję sędziego, tak jak każdemu, kto obejrzał powtórkę tej akcji. Jednak arbiter bez wahania odesłał zawodnika gości do szatni i wskazał na ,,wapno”. Do piłki ustawionej na 11. metrze podbiegł Bartosz Osoliński i zdobył swoją szóstą bramkę w sezonie. Do końca pierwszej połowy gospodarze prowadzili grę, a Bogdanka starała się co jakiś kontrować, jednak wynik nie uległ zmianie.
Druga część spotkania to festiwal strzelecki w wykonaniu piłkarzy z Ząbek. Dobrą zmianę dał Patryk Koziara, który zastąpił przeciętnego grającego w tym meczu Zjawińskiego. Jako łącznik pomiędzy linią pomocy a napastnikami, czynił niemałe zamieszanie w szeregach łęcznian. W 60. minucie, Mateusz Piątkowski zdobył bramkę po tym, jak dostał piłkę od Damiana Świerblewskiego i płaskim strzałem zmusił Sergiusza Prusaka do kapitulacji. Niespełna 120 sekund później, napastnik Dolcanu po raz drugi pokonał bramkarza rywali. Wdał się w krótki drybling z dwoma obrońcami Bogdanki i wykorzystał ich bierność, decydując się na zaskakujące uderzenie i piłka po rykoszecie wleciała golkiperowi ,,za kołnierz”. Była to już 12. bramka Piątkowskiego w tym sezonie i brakuje mu tylko dwóch trafień, by dogonić liderującego w klasyfikacji strzelców, Macieja Kowalczyka.
Przy tak komfortowym prowadzeniu, trener Podoliński zdecydował się na zmianę. Zdjął strzelca dwóch goli dla Dolcanu i w jego miejsce posłał Macieja Tataja, który aż do tego spotkania trwał w strzeleckiej niemocy. Ostatni raz wpisał się na liście strzelców w ubiegłym roku w meczu wyjazdowym z Arką Gdynia, wygranym 1:2. Aby zdobyć swoją szóstą bramkę w sezonie, popularny ,,Tati” potrzebował jednej sytuacji. Napastnik dostał piłkę na lewej stronie i mimo nacisku ze strony obrońcy, oddał strzał, który Prusak zdołał wybronić, ale przy dobitce był już bezradny. W tym momencie Dolcan wyrównał swój wyczyn sprzed czterech lat, kiedy pokonał przed własną publicznością drużynę z Łęcznej 4:0 (Maciej Tataj strzelił w tamtym spotkaniu trzy bramki).
Będąc na fali, podopieczni Roberta Podolińskiego nie zamierzali przestać nękać drużyny przyjezdnych. W 80. minucie Świerblewski ustalił wynik spotkania, a piękną asystą popisał się Rafał Grzelak. Zwycięstwo mogło być jeszcze okazalsze, ale w doliczonym czasie gry, Sergiusz Prusak instynktownie obronił strzał Koziary.
Piękny sen Dolcanu trwa więc dalej i jak na razie nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie zawodników dopadł jakiś kryzys. Trener Podoliński dysponuje mocną, wyrównaną kadrą i to widać w każdym tegorocznym spotkaniu. Zmiennicy tacy jak Koziara, czy Paweł Sasin są tego świetnym przykładem.
W przyszłą niedzielę nasi piłkarze jadą do Stróż na mecz z miejscowym Kolejarzem. Drużyna Przemysława Cecherza w tym sezonie gra ,,w kratkę”, czego rezultatem jest odległe jedenaste miejsce w tabeli oraz dorobek 29 punktów, a więc 11 ,,oczek” mniejszy niż Dolcanu. Czy będzie siódme zwycięstwo z rzędu? Jeśli tak, to jest szansa na doścignięcie Cracovii, która obecnie zajmuje drugie miejsce z przewagą 3 punktów nad ząbkowianami.
Dolcan Ząbki – Bogdanka Łęczna 5:0 (1:0)
1:0 – Osoliński 17′ (k)
2:0 – Piątkowski 60′
3:0 – Piątkowski 62′
4:0 Tataj 71′
5:0 Świerblewski 81′
Dolcan: Rafał Leszczyński – Mateusz Cichocki, Piotr Klepczarek, Dariusz Zjawiński (54′ Patryk Koziara), Rafał Grzelak, Bartosz Osoliński, Damian Jakubik, Piotr Bazler, Damian Świerblewski, Bartosz Wiśniewski (66′ Paweł Sasin), Mateusz Piątkowski (65′ Maciej Tataj).
Bogdanka: Sergiusz Prusak – Cezary Stefańczyk, Tomasz Midzierski, Marcin Kalkowski (46′ Dawid Sołdecki), Michał Benkowski, Michał Renusz, Veljko Nikitović, Tomasz Tymosiak (63′ Michał Zuber), Tomasz Nowak, Sebastian Szałachowski, Tomas Pesir (75′ Michał Paluch).
Żółte kartki: Mateusz Piątkowski, Dariusz Zjawiński, Mateusz Cichocki (Dolcan) oraz Veljko Nikitović (Bogdanka).
Czerwona kartka: Michał Benkowski /16′ – za faul/ (Bogdanka).
Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce)
Powiedzieli po meczu:
Piotr Rzepka (trener Bogdanki Łęczna): Sędzia był głównym aktorem dzisiejszych zawodów. Przy sytuacji z rzutem karnym sam do końca nie wiedział kto faulował i czy w ogóle faulował. Do tego ktoś mu jeszcze podpowiedział, że należy się czerwona kartka.
Dolcan jest obecnie na takiej fali, że dostając karnego i grając w przewadze jednego zawodnika może zrobić krzywdę. Do pewnego momentu udawało nam się jeszcze toczyć wyrównaną walkę, ale z czasem przestrzenie między formacjami robiły się coraz większe i dlatego wynik dzisiejszego meczu jest tak duży.
Ktoś może pomyśleć, że to jest łatwe tłumaczenie po takiej porażce, ale proszę mi uwierzyć – grałem kilka takich meczów, jeszcze jako piłkarz i wiem co się dzieje w pewnych momentach. Sędzia, który przed spotkaniem zapowiadał, że będzie pozwalał na dużo. Nagle na boisku jest kompletnie zagubiony. Przykro mi, że na konferencji muszę mówić o pracy sędziego, bo Dolcan zasłużył na słowa uznania za to, że to wszystko wykorzystał.
Taką postawą, jak dzisiejsza sędziów piłka nie będzie się rozwijała. Dla mnie takie zachowanie jest brakiem szacunku dla wykonywanego zawodu.
Robert Podoliński (Dolcan Ząbki): Jak dla mnie, rzut karny był ewidentny. Co do czerwonej kartki, nie chciałbym się wypowiadać. Najpierw muszę obejrzeć powtórkę tego zdarzenia. Jednak zgodzę się z trenerem, że sytuacja z rzutem karnym i czerwoną kartką bardzo nam pomogła.
Nawet w snach nie spodziewałem się, że wygramy dziś z Bogdanką aż 5:0. Tym bardziej się cieszę, bo do tej pory drużyna z Łęcznej była obok Kolejarza jedynym zespołem, z którą odkąd prowadzę Dolcan nie wygraliśmy.
Szczególnie na początku meczu widać było brak Grześka Piesia, który jest u bardzo ważną postacią jeśli chodzi o grę ofensywną. Przez co mieliśmy problem, aby wypracować sobie jakąś akcję bramkową.
O naszej wygranej zdecydowało również nasze przygotowanie fizyczne. Moim zdaniem byliśmy w tym elemencie zdecydowanie lepsi. Mimo tego uważam, że nie zagraliśmy wielkiego meczu. Lepiej zagraliśmy w dwóch poprzednich spotkaniach Cracovią i Olimpią Grudziądz. Tym bardziej się cieszymy, że udało nam się dziś wygrać 5:0.
Adam Guzowski
Fot. Bogdan Śladowski (bofoto.pl)