Jak z podwyżką biletów od Nowego Roku poradzą sobie Marki, Ząbki i Zielonka?
Najciekawiej z podwyżką cen biletów chcą sobie poradzić Marki- pisze Echo Podwarszawskie.
Od stycznia mieszkańcy Warszawy będą mogli korzystać z tańszych biletów kodowanych na Karcie Warszawiaka. Ich sąsiedzi z Marek, Ząbek czy Zielonki takiego luksusu mieć nie będą. Władze Marek starają się jednak złagodzić swoim mieszkańcom dotkliwą podwyżkę kosztów dojazdu do stolicy, która czeka wszystkich od Nowego Roku.
Zameldowani w gminach podwarszawskich za bilet miesięczny zapłacą 210 zł. To cena za przejazdy w dwóch strefach biletowych, w jednej 30 dni w komunikacji publicznej kosztować ma 110 zł, a z Kartą Warszawiaka – dla tych, którzy płacą podatki w Warszawie – 98 zł. Na tę kartę można także zakodować bilet podmiejski – z nią kosztować będzie on „tylko” 196 złotych. Bilety kwartalne będą jeszcze droższe – 536 zł, z KW – 482 zł, ważny w jednej strefie zaś odpowiednio 280 i 250 złotych.
Nie dla nas bilet 75-minutowy
Nie można taniej? Można, oczywiście, zamiast długookresowych biletów kupować te czasowe, umożliwiające dowolną liczbę przesiadek podczas ważności biletu. Ale to jest dogodne tylko dla warszawiaków. Stołeczny Zarząd Transportu Miejskiego wprowadza bilet 75-minutowy, który ma zastąpić „jednorazówki”. Będzie kosztował 4,40 zł, ale jest jeden haczyk. Ma obowiązywać tylko i wyłącznie w pierwszej strefie biletowej, a dla tych „zza rogatek” pozostaje bilet ważny przez półtorej godziny. Ma on kosztować siedem złotych, czyli 30 dni jazdy tym sposobem będzie kosztowało dwa razy drożej niż „zwykły” dwustrefowy miesięczny.
Ząbki mają lepiej?
Teoretycznie w najlepszej sytuacji są mieszkańcy Ząbek – w autobusach utrzymana jest pierwsza strefa biletowa, zatem podwyżka dotknie ich pasażerów najmniej. Gorzej mają ci korzystający z pociągów – po rezygnacji ze wspólnego biletu muszą płacić standardową stawkę kolejową, bo bilety ZTM na linii wołomińskiej już nie obowiązują. Co pozostaje? W mieście kursują dwa busy, darmowe dla mieszkańców, dowożące ich do pętli autobusowej przy centrum handlowym M1, gdzie można się przesiąść do pojazdów kursujących w tańszej, pierwszej strefie.
– Obecnie nie toczą się już żadne rozmowy dotyczące powrotu wspólnego biletu na pociągi – mówi burmistrz Ząbek Robert Perkowski. – Zresztą, jeśli utrzymałaby się sytuacja, gdy porozumienie podpisywane byłoby tylko na rok, to nie ma ono większego sensu, bo po roku znów wrócilibyśmy do punktu wyjścia. Główną wadą obecnego systemu jest to, że – teoretyzując – wprowadzając Ząbki w całości do pierwszej strefy, skrzywdzi się mieszkańców Zielonki, którzy znajdą się w naszej sytuacji, gdy nie będzie się opłacało kupować biletu na dwie strefy. Rozwiązaniem byłoby albo poprawienie stref biletowych w komunikacji, albo – jak to zrobiono we Francji – wprowadzenie niewielkiego podatku od firm i przedsiębiorstw, który składałby się na dofinansowanie komunikacji. Trzeba też pamiętać, że nie tylko mieszkańcy podwarszawskich miejscowości korzystają z komunikacji, ale też Warszawa korzysta z tych pasażerów: to oni pracują w stolicy, jeżdżą tam do kin, teatrów, na zakupy – a to wszystko jest częścią stołecznych przychodów.
Zielonka zapłaci najwięcej
Mieszkańcy Zielonki mają do dyspozycji jedynie linię dojazdową L17 do Marek oraz pociągi. Planowane jest uruchomienie linii dojazdowej do M1. Jednak poza biletami ZTM w linii do Marek obowiązują też bilety przewoźnika – a ich ceny są ustalane przez radę miasta. Jak informują nas urzędnicy, pozostaną na niezmienionym poziomie: 3 zł za bilet jednorazowy. To jednak problemu nie rozwiązuje, bo większość mieszkańców korzysta z kolei – za bilet Kolei Mazowieckich do pierwszego przystanku w I strefie biletowej muszą zapłacić miesięcznie 114,50 zł. Doliczając koszt biletu w Warszawie wychodzi 224,50. Drogo!
Marki wykazały się sprytem
Najciekawiej z podwyżką chcą sobie poradzić Marki – od stycznia ma być gotowa dla zameldowanych mieszkańców Karta Markowianina, umożliwiająca zakup biletów na komunikację po niższych cenach niż w pozostałych miejscowościach objętych II strefą. To odpowiedź na zawieszenie rozmów o strefie Warszawa+, która okazała się niemożliwa do realizacji po tym, jak zakwestionowała ją Regionalna Izba Obrachunkowa. Na najbliższej sesji mareccy radni zajmą się uchwałą wprowadzającą w życie zniżki na komunikację, podobny akt muszą uchwalić też stołeczni rajcy. Jest na co czekać? Oferta wydaje się być atrakcyjna – co prawda zrównania stawek z pierwszą strefą nie będzie, ale mieszkańcy Marek i tak zapłacą mniej niż np. ich sąsiedzi z Legionowa. Miesięczny bilet na dwie strefy ważny w Markach i Warszawie ma kosztować 178 złotych („normalna” cena takiego biletu od stycznia 2014 to 210 zł, a z Kartą Warszawiaka – 196 zł), a ważny przez 90 dni – 462 zł, co przy cenie standardowej 536 zł (z KW – 482 zł) daje różnicę 74 złotych.
Kwestia wysokości dopłat miasta do biletów nie jest jeszcze rozwiązana. – Radni Warszawy mają się zająć sprawą Karty Markowianina w grudniu, my – jeszcze w listopadzie – mówi wiceburmistrz Marek Sylwia Matusiak. – W rozmowach z ZTM miasto ustaliło, że rozliczać się będzie ze sprzedanych biletów post factum, czyli najpierw zakupimy pewną liczbę „czystych” kart, na których będzie można kodować bilety, a dopiero po ich sprzedaży będziemy wiedzieć, ile trzeba zapłacić przewoźnikowi.
Nowe bilety będzie można kodować na pewno w Markach – nie jest jeszcze ustalone, gdzie powstanie odpowiedni punkt – oraz w kilku miejscach w stolicy. To na razie początek – jak rozwinie się sieć, pokaże przyszłość. Karta Markowianina będzie dostępna dla wszystkich, którzy opłacają swój podatek dochodowy w Urzędzie Skarbowym w Wołominie, wskazując Marki jako miejsce zamieszkania – nie będzie zatem wymogu meldunkowego.
Nowa taryfa dla Marek to też sprawdzian dla ZTM – nic nie stoi na przeszkodzie, by takie rozwiązanie zastosować w innych gminach otaczających stolicę.
Więcej w gazecie Echo Podwarszawskie
Wydział Spraw Społecznych UM Marki
Źródło: UM Marki