„Bułgarski” problem narasta! Co na to władze miasta?



„W Ząbkach nie czuję się bezpiecznie. Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek powiem coś takiego. Mieszkam w Ząbkach od zawsze. Znam sąsiadów, tu mam znajomych, przyjaciół, w sklepach przemili sprzedawcy, a ja nie czuję się bezpiecznie. Czy jestem wyjątkiem w tym mieście?” – oto wpis z portalu internetowego.
Coraz częściej w rozmowach z mieszkańcami Ząbek słyszymy takie słowa. Nikt nie chce, aby wymieniać go z nazwiska, wszyscy proszą by nie podawać danych, pozwalających na identyfikację.
Opowiadane historie są różne, tylko zawsze dotyczą tej samej grupy ludzi – cudzoziemców, Bułgarów, którzy w ostatnich latach masowo zaczęli wynajmować domy w Ząbkach. Mieszkają w dużych skupiskach, w każdym domu po kilka, kilkanaście rodzin. I czują się, jak się wydaje, lepiej niż u siebie. Nie „wtopili” się w otoczenie, wprowadzili własne, uciążliwe i hałaśliwe „porządki”.
A mieszkańcy Ząbek już nie czują się w swoich domach, jak u siebie. Nie uczują się też swobodnie i bezpiecznie na ulicy. Boją się zwrócić uwagę, bo albo zaraz zostają obrzucani wyzwiskami i przekleństwami, albo, jak w przypadku pewnej pani, której zablokowali wjazd z ulicy, grożą nie tylko pięścią, ale również ostrymi narzędziami.
Są też wyjątki. Czasem widzimy mężczyznę z dzieckiem w wózku lub młode kobiety, spacerujące po uliczkach Ząbek. Jak są sami lub w niewielkiej grupie, potrafią być kulturalni i spokojni. Ale to są wyjątki. Bliżej reguły jest opryskliwość, ubliżanie i wulgaryzmy, i to w kilku językach.
Zwykle nie można nawet spokojnie przejść obok domu, w którym mieszkają „obcy”. Lepiej na nich nie patrzeć, bo można usłyszeć, „co się gapisz k…wo?” Taki tekst usłyszał jeden z mieszkańców Ząbek, gdy wracał do swojego domu i przechodził obok takiego communal-house.
Awantury i burdy są tam na porządku dziennym. Wrzaski niosą się po ulicach. Czasem widać bójki na podwórku. I nie są to zabawy dzieci, lecz dorośli panowie, którzy chyba w ten sposób „załatwiają” swoje sprawy. Ganiają się po okolicy, czasem z siekierą, czasami z innym „narzędziem”. Po jednej z karczemnych awantur wśród Bułgarów, w nocy niemal doszczętnie spłonął samochód, należący do jednego z nich. Co gorsze osoba, która o tym mówiła, twierdzi, że samochód płonął w sąsiedztwie skrzynki gazowej. A tu, do nieszczęścia na ogromną skalę, tylko krok. Co by się stało, gdyby ogień sięgnął skrzynki, nie trzeba nikomu mówić. Pewnie wszyscy widzieliśmy, kilka lat temu, co się dzieje, gdy wybucha miejski gazociąg. A tu jeszcze w nocy, gdy większość ludzi śpi w swoich domach.
W jednym z zajmowanych przez nich budynków stale jest problem ze śmieciami. Śmieci „wylewają” się ze śmietnika prosto na ulicę i są roznoszone przez wiatr. Straż miejska zdaje się być bezradna. Twierdzi, że jest problem ze skontaktowaniem się z właścicielem budynku, bo ten nie mieszka tam tylko go wynajmuje – to relacja kolejnej osoby.
„Obcy” parkują samochody gdzie chcą. Nie przestrzegają prawa o ruchu drogowym. Parkują w obrębie skrzyżowań i idą do „domów”. Ani policja, ani straż miejska nie potrafią sobie z tym „procederem” poradzić. Nigdy nie ma właściciela i „nikt” nie wie, gdzie on jest. Co ciekawe samochody, którymi jeżdżą „obcy” mają polskie tablice rejestracyjne. A przecież osoby niemające karty stałego pobytu – meldunku, nie mogą rejestrować samochodów w Polsce. A na przerejestrowanie samochodu zakupionego w Polsce jest ściśle określony czas, jednego miesiąca.
Ludzie są bezradni wobec takich zachowań. Boją się zgłaszać sprawy, groźby czy przezwiska, których sprawcami są obywatele Bułgarii, na policję. Jedna z pań opowiadała, że gdy powiedziała mężowi, iż wybiera się na policję, aby powiedzieć o tym, co „niepokojącego” dzieje się u ”sąsiadów”, mąż stwierdził, w takim razie on wraz z dzieckiem wyprowadza się – mąż tej pani bał się o bezpieczeństwo rodziny.
I tak trwają bezradni, z jednej strony mieszkańcy Ząbek, policja, która nie robi nic, aby zapewnić im bezpieczeństwo, i panoszący się Bułgarzy z drugiej.
W przeciwieństwie do polskiej kultury i polskiego przysłowia, „jeśli wszedłeś między wrony, kracz jak i one”, Bułgarzy „kraczą” donośnie po swojemu. A mieszkańcy Ząbek milczą i boją się. Policja ząbkowska zapewnia „ właściwy poziom bezpieczeństwa mieszkańcom” – według Komendant Komisariatu Policji w Ząbkach.
Jaki jest prawdziwy poziom bezpieczeństwa w Ząbkach, skoro mieszkańcy się boją? Jak policja poradzi sobie z „problemem Bułgarów”, skoro mieszkańcy nie chcą, czytaj – boją się, współpracować?
Będzie tak, jak jest albo jeszcze gorzej, jeśli Bułgarzy będą dalej bezkarni. Chyba, że dojdzie do jakiegoś nieszczęścia, ale wtedy będzie za późno.


