„Czarny punkt” na Zycha! Czy musi dojść do wypadku?
„Codziennie, dojeżdżając Skowronka do Zycha, zastanawiam się, kiedy właściwe służby zrobią porządek z krzaczorami, które zasłaniają ścieżkę rowerową i chodnik Zycha. Czy trzeba, aby ktoś zginął, aby poszedł sygnał, że coś jest nie tak?” Tak zaczynał się mail do redakcji.
Dalej Pan Jan napisał, że prawie od samego początki był problem z tym skrzyżowaniem, że krzaki rosną coraz wyżej i coraz dalej w chodnik. Jadący ścieżką od strony ulicy Skrajnej rowerzysta nie widzi samochodu do czasu, gdy ten nie znajdzie się tuż przed jego kołami. A kierowca ma jeszcze gorsze „perspektywy”, nie będzie widział roweru, aż ten nie wpadnie mu na maskę. I kto będzie winny? Kierowca, bo jechał, czy rowerzysta, bo również jechał? Żaden z nich nie zatrzyma się w miejscu.
Przyjrzeliśmy się temu miejscu (patrz fotografie). Przerośnięta zieleń utrudnia zobaczenie czegokolwiek, zagraża bezpieczeństwu, a przecież za zieleń w okolicach drogi odpowiada właściciel drogi.
„Zieleń w pasie drogowym nie powinna zagrażać bezpieczeństwu uczestników ruchu, ograniczać wymaganego pola widoczności, skrajni drogi oraz utrudniać utrzymania drogi.”– to cytat z rozporządzenia Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z dnia 2 marca 1998 roku.
Co prawda miejskie tereny zielone są regularnie koszone, sprawdziliśmy na ulicy Zycha, zieleń jest zadbana, ale… firma, która wygrała przetarg na dbanie o miejską zieleń, wykosiła trawę w pasie drogowy ulicy Zycha, jednak skrzętnie ominęła chaszcze i dzikie krzewy.
Z opowiadań wiemy, że „kiedyś” – termin zgrabny i nie trzeba tłumaczyć co oznacza – w mieście był człowiek odpowiedzialny za wskazywanie miejsc wymagających naprawy. Dziś wydaje się, że jest lepiej, mamy kilka służb, które mają dbać o bezpieczeństwo mieszkańców. Są służby miejskie od oczyszczania, są strażnicy miejscy od dbania o szeroko pojęte bezpieczeństwo, są policjanci, którzy powinni pilnować również bezpieczeństwa w ruchu drogowym – każda z tych formacji, zapewne nie raz, widzi skrzyżowanie, na którym zieleń ogranicza widoczność… i nic. Chaszcze rosną dalej. Właściciele dróg liczą, że gdy dojdzie do wypadku, czy kolizji, to przecież nie oni będą ponosili za to odpowiedzialność. Będą inni winni. Zawsze się ktoś znajdzie. Tylko czy tak być powinno?
(foto: fotografikus.pl)