Main Menu

List Czytelnika

Nowy rozkład! “W bydlęcym mieli lepiej!”

Facebooktwitterlinkedin

Do naszej Redakcji przyszedł list od Pana Daniela, w którym Czytelnik opisuje, jak dziś wygląda podróż koleją z Zielonki do Warszawy Wileńskiej. Od wczoraj (13 marca) pociągi jeżdżą zgodnie z nowym rozkładem jazdy. Koleją lepiej, szybciej i taniej?

W bydlęcym mieli lepiej!

Od niedawna jestem mieszkańcem jednej z podwarszawskich miejscowości na trasie Kolei Mazowieckich Warszawa Wileńska – Małkinia. Jak większość mieszkańców pracuję w Warszawie, a swoją miejscowość traktuję nie tylko jak sypialnie, ale również jako oazę szczęścia domowego. Świadomy nieustannych remontów na tej trasie, budów tuneli, przejazdów, peronów, wiat i ekranów dźwiękochłonnych, byłem świadomy utrudnień w momencie przeprowadzki z Warszawy do urokliwej małej Zielonki. Mieszkam blisko dwa lata i zdążyłem się przyzwyczaić to większego ścisku, tłumu, omdleń, braku peronu, braku pociągu, opóźnień, przegrzania w wagonie, nadtopionych podeszwach od rozgrzanych piecyków lub w druga stronę zamarznięcia i zawiania w nieszczelnym wagonie srogą zimą. Rozumiem również, że przy każdej zmianie rozkładów jest ciężko, ale to co dziś przeżyłem woła o pomstę do nieba. To jest najlepsze określenie – przeżyć, bo to graniczyło z cudem, że nikt nie został stracony. Wycofanie znaczącej ilości pociągów o poranku, kiedy większość dojeżdża do szkół, uniwersytetów, do pracy lub rodziny było nie najlepszym posunięciem. Dobra zmiana ma obowiązywać blisko do pierwszej połowy czerwca co znacząco już dziś odczuli wszyscy pasażerowie tej linii.

Zielonkę dzielą zaledwie dwie stacje od Wileńskiej. Przy dobrej pogodzie, braku opóźnień, sprawnemu maszyniście i niby według planu tę trasę można pokonać w 12 minut. Życzyłbym sobie codziennie takiego czasu, bo mógłbym zaplanować sobie późniejszy pociąg do pracy. Z racji tego, że różnie bywa z punktualnością przyjazdu już na samą stację, zmuszony jestem do wcześniejszego wychodzenia i oczekiwania na pociąg. Upragniony przyjeżdża aż tak pełny, że nie wejdą wszyscy. Dziś jest pierwszy dzień nowego rozkładu. Pierwszy dzień, kiedy nie ma pociągu oczekującego w Zielonce (kiedyś 7:21), który rozładowywał całą poranną linię. Kiedy ruszał nie zawsze punktualnie, ale miał na tyle miejsca, by pomieścić pasażerów z Ząbek i pięknego nowego osiedla Zacisze-Wilno.

Tym razem jednak postanowili, chyba zaoszczędzić. Zaoszczędzić czas, pociągi i pracowników, kosztem nas wszystkich. Dzisiejsze warunki można opisać do tych z wywózki. Nie było szans na godne warunki jazdy. Pociąg był 3 minuty spóźniony. Zatłoczony, ale pojechać trzeba. Kilka sprawnych ruchów łokciami. W Zielonce do jednego wejścia chętnych, żeby wsiąść było ze 20 osób. Jęki, krzyki, omdlenia to wszystko dziś mnie spotkało. Jęki z powodu kuksańca w żebra. Nie żeby ktoś specjalnie po złości, ale przy takimi ścisku, którego nie widziałem od kiedy mieszkam pod Warszawą. Omdlenia ze ścisku, z braku powietrza.

Najgorszym momentem było nazywane przez lokalnych mieszkańców „centrum sejsmiczne”. Jest to odcinek drogi na trasie już miedzy Zaciszem a Wileńską na wysokości Kauflanda oraz drugi niedaleko na wysokości Tesco. Pociąg rozpędzony, z tysiącem ludzi na pokładzie, bezwładnie wciśnięci jak sardynki do puszki, zostali poobijani z kąta w kąt na krótkim odcinku. Jeżeli maszynista chodź raz przejechał tę trasę, to dobrze wie, że tam przy przejeździe samochodowym bardzo trzęsie pociągiem. Maszynista widział na każdej stacji co się dzieje. Zamykał lub lepsze określenie domykał kilkakrotnie na każdej stacji drzwi, żebyśmy mogli ruszyć. To chyba zdawał sobie sprawę co może stać się w momencie, kiedy rozpędzony wjedzie na te krzywe tory. Nie znam innego wytłumaczenie tych kolejowych turbulencji.

Warunki okropne. Cisną mi się ostre słowa pod adresem osoby, która zmieniała rozkład. Chętnie zaprosiłbym taką osobę, żeby najpierw rano przyjechała do Zielonki samochodem. Postała w korkach i zrozumiała, ze alternatywa pociągowa mimo wszystko jest lepszym rozwiązaniem. Później tą osobę zaprosiłbym do znalezienia wolnego miejsca w Zielonce do zaparkowania. Niech poczuje klimat osób, które mają kilka kilometrów do stacji i próbują dostać się szybko do pracy. Następnie jak już zaparkuje (znalezienie wolnego miejsca graniczy z cudem), to niech ze mną poczeka na półperonie. Nazwałem to półperon, ponieważ Zielonka nie ma peronu. Jeden jakaś prowizorka zbita ze starych podkładów, która jest niska i przy wsiadaniu jak i wysiadaniu z pociągu może grozić kontuzją. Przepisy to chyba Białoruskie zostały zachowane przy wybudowaniu „tymczasowego” peronu, ale na pewno nie europejskie. Kto to widział taki niski peron, gdzie starsi nie mają siły by podciągnąć się na pierwszy schodek pociągu. Tymczasowy peron jest już blisko rok i będzie kilka kolejnych lat. Drugi ten stary został rozebrany do połowy. Niby jest odgrodzony teren budowy, ale o wiacie, zadaszeniu lub innym schronieniu zapomnieli. Szczegół.

Jak już ta osoba dojedzie, zaparkuje i poczeka na pociąg to będzie wiedziała, że zmiana rozkładu jazdy to nie tylko tabelki w Excelu lub inne statystyki na komputerze. To też codzienne życie tysięcy ludzi mieszkających pod Warszawą. Od kiedy mamy wspólny bilety ZTM i rozszerzyli drugą strefę zauważyłem, że korzysta z niej większa liczba pasażerów. Zabierając rano pociągi zabiera się godne podróżowanie. Płacąc nie małe pieniądze jesteśmy przewożeni (jeżeli uda się rano wsiąść) gorzej niż bydło. Chciałbym jeszcze podkreślić, że nie mamy alternatywy w postaci miejskiego autobusu, lub SKM, która podjedzie za chwilę. Nie mamy alternatywy, że jak nie wsiądziemy do tego pociągu to za 5, 10 czy 15 minut będzie następny. My mamy alternatywę ten albo kolejny za 20 minut (zgodnie z rozkładem) a w życiu wygląda to tak: ten albo następny za godzinę!

Jestem bardzo zbulwersowany. Mam nadzieję, że moje słownictwo nikogo nie uraziło. Nie jestem moim zamiarem przeklinać lub wyklinać osoby, która zmieniała ten rozkład. Tak, jak pisałem wcześniej, chętnie zaproszę osobę odpowiedzialną za cały ten bałagan, żeby się przekonała się jak to jest jeździć mimo innych utrudnień związanych z przebudowami w miejscowości. Jak droga do stacji zwiększyła się dwukrotnie, ponieważ trzeba obejść cały park do tymczasowego przejazdu gdzie jest jedyne wejście na półperony. A jazda pociągiem nie jest już przyjemnością. To jest nasza codzienność.

Proszę o zainteresowanie się tym tematem.

Z wyrazami szacunku

Daniel z Zielonki

O komentarz do listu poprosiliśmy Rzecznika Prasowego spółki „Koleje Mazowieckie – KM”. Czekamy na odpowiedź.

Facebooktwitterlinkedin


(Następne wiadomości) »